-Zauważyliście że praktycznie wszystkie kobiety które nas otaczają to blondynki?
Spojrzałem na rozmarzonego Havoc'a, który zaciągając się kolejnym buchem papierosa, wpatrywał się w przeciwległą ścianę i wydawał być się nie obecny. a
-Havoc, czy abyś nie miał do roboty czegoś ważniejszego niż rozmyślanie nad genetyką?
-Huh? A tak generale, tylko czy to nie dziwne, wszyscy są blondynami.
-O czym ty pieprzysz?
Skierowałem swój wzrok na porucznika Brede, który nie potrzebnie zaczął podsycać myśl i tak bezużytecznego już Havoc'a.
-No spójrz na taką Rize, jest blondynką.
Wzrok wszystkich powędrował w stronę sprawdzającej papiery Rizy, która zmierzyła naszą grupę przelotnym, pełnym poirytowania spojrzeniem.
-Takim podobno łatwiej w życiu.
-Czyżbyś sugerował że wszystko co osiągnęłam to kwestia szczęści?
Ponownie podniosłem wzrok na Rize, który miażdżyła Havoc'a swoim spojrzeniem. Wziąłem głęboki oddech i pokręciłem głową.. jasne.. "jesteśmy zawsze skupieni". Jestem pewny że nawet jakby wojna wybuchła w tym pomieszczeniu nikt by tego nie zauważył..
-Ale Havoc, o czym ty gadasz, przecież Rebecca Catalina, Maria Ross, czy chociażby Sheska, nie są blondynkami.
-Tak, ale one nie są zbyt atrakcyjne, ani dość.. silne?
Znowu podniosłem wzrok na Jean'a który pogrążał się w swoich chorych rozmyśleniach.
-Ciekawe, bo w klubach nocnych też są praktycznie same blondynki, nie generale?
Przełknąłem ślinę z lekką nutką strachu i delikatnie uniosłem głowę, tak by spalić wzrokiem tego skurczybyka.
-Pamiętasz jak ostatnim razem tam poszliśmy? Praktycznie same blondyny, jedna była całkiem niezła podstawiała się do ciebie, nie generale?
Zacisnąłem mocno pięści, miałem ochotę wyrwać język tej papli, ale nie zdążyłem.. Po jakimś ułamku sekundy usłyszałem dźwięk przeładowanego pistoletu, a zaraz później latające papiery i czołgających się wojskowych.
-Wy imbecyle! Jak możecie sprowadzać mnie i jakąś dziwkę z burdelu do tego samego poziomu!
-Riza jeżeli się nie uspokoisz znowu wyznaczę ci przymusowe wolne, a gabinet znowu pójdzie do remontu.
Hawkeye po długim namyśle i złamaniu mojego wzroku swoim, schowała spluwy i wróciła do swojej pracy, nie podnosząc głowy i nie odzywając się do końca służby. Przez resztę dnia męczyły mnie myśli o blondynkach, może to chore ale Havoc miał racje.. Rzecz jasna znam wiele innych kobiet które nie mają blond czupryny, ale w tym bliższym gronie praktycznie znajdują się sami blondyni. Elrikowie to blondyni, Armstrong, też chyba był a może nadal jest blondynem, nawet sam Havoc nim jest. W kobiecym gronie też jest ich kilka, Riza, ta młoda mechaniczka od Elric'ów, no i Fibi. To interesujące, ale i intrygujące zarazem.. W drodze do swojej posiadłości mijałem na ulicy blondynki i blondynów, rzeczywiście było ich sporo. Nigdy nie zwracałem na to uwagi, ale nawet sprzedawczyni w kawiarence w której przesiadujemy jest blondynką. Kładąc się spać wciąż myślałem o blondynach.
Po przebudzeniu przypomniały mi się wczorajsze rozmyślania i w mojej głowie znowu same blondynki. Po swoich codziennych nawykach, ruszyłem w drogę by rozpocząć swoją służbę. W momencie kiedy blondynki wyleciały mi już z głowy na mojej drodze stanęła Winry.
-Dzień dobry generale Mustang.
-Witaj Winry.
-Do pracy?
-Jak co dzień.
-Gdyby widziałby się pan dziś z Ed'em, proszę mu powiedzieć żeby wpadł chciałabym coś przetestować z jego ręką.
-Dobrze.
-Dziękuje.
Zanim dziewczyna odeszła, szybko ją zawróciłem i zacząłem zadawać jej kilka nurtujących mnie pytań.
-Winry jesteś blondynką prawda?
-Ch-Chyba.. Tak mi się zdaje nie widać?
-No tak, tak, tylko..
Przez głowę przeszła mi aluzja Havoc'a, którą nie wiem dlaczego powiedziałem na głos.
-..Blondynki są atrakcyjne i często są adorowane przez mężczyzn.
-Co pan ma na myśli?
-Ostatnio dużo myślę o blondynkach i..
-ZBOCZENIEC!!!
-Nie, zaraz..
Zanim zdążyłem dokończyć zdanie, poczułem ostry ból po czym zsunąłem się na kolana. Dziewczyna z krzykiem rzuciła się do ucieczki zaraz po tym jak kopnęła mnie w genitalia. Co też ta gówniara sobie pomyślała. Kiedy doszedłem do siebie starałem wyrzucić ze swojej głowy te całą aluzje o blondynkach, w końcu od wczoraj o niczym innym nie myślę to zaczyna być chore.. Wchodząc do biura do moich uszu zaczęły napływać wesołe dźwięki witających mnie żołnierzy.
-Przez twoje rozmyślenia mam same kłopoty, dlatego skup się dziś tylko i wyłącznie na swoje pracy Havoc.
-Kłopoty? Jakie kłopoty?
-Od twojego gadania o blondynkach, Riza przestała się odzywać, a dziś rano ta mała smarkula od Elric'ów kopnęła mnie w krocze, krzycząc że jestem zboczeńcem. Była tak głośna i wymowna, że pewnie teraz cała Centrala ma mnie za pedofila.
Grupa "zaufanych ludzi", wybuchła śmiechem zaraz po tym jak nieudolnie próbowali go stłamsić.
-Ha ha bardzo śmieszne, to nie wy najedliście się wstydu. Co ta gówniara sobie pomyślała, trochę za bardzo ja ponosi..
-Po prostu źle zrozumiała..
-Taa.. Przecież to blondynka, nie bez powodu mówi się że blondynki są głupie nie?
-Jeżeli jeszcze raz ktoś wspomni o blondynkach, wywalę go na zbitą mordę! Jasne!?
-Tak jest!
Odkrzyknęli wszyscy chórem tak że dźwięk odbił się od ścian tworząc chwilowe echo. Do końca służby żaden z żołnierzy nie wspomniał słowem o blondynkach, szatynach, czy rudych. Rozmawialiśmy tylko i wyłącznie o sprawach związanych z Centralą i obrzeżami, chociaż Havoc miał z tym mały problem. Dobiegał koniec służby ale ja miałem do zrobienia jeszcze jedną ważną sprawę.
-Czego ty ode mnie znowu chcesz.
-Po pierwsze pukaj i pytaj czy możesz wejść.
-Do rzeczy zapałko bo mam jeszcze trochę do zrobienia.
Spojrzałem na Fibi, której blond włosy opadały na twarz i od razu zacząłem myśleć o blondynkach.
-Masz tak od urodzenia?
-Huh?
-Włosy.
-O czym ty pieprzysz? Wezwałeś mnie żeby gadać o moich włosach?
-Co? N-Nie!
Sam nie wiem dlaczego o to spytałem, Havo, Breda i Riza patrzyli na mnie zdziwionym wzrokiem, jednak dwójka mężczyzn ledwo powstrzymywała się od śmiechu.
-Nie wykonałaś misji którą ci zleciłem..
-Nie będę zajmowała się przechodniami, jestem alchemikiem, nie krawężnikiem.
Znieważający ton głosu i poza jaką przyjęła ta mała wredna blondyna, doprowadzała mnie do szału ale próbowałem opanować nerwy i nie dać się sprowokować.
-No tak zapomniałem jesteś blondynką one nie są zbyt bystre, za to jesteś wredna jak typowa blondi.
Znowu mój język przestał ze mną współpracować i wypowiedziałem kolejną dziwną aluzje Havoc'a. Podniosłem wzrok na Sparke, która zacisnęła pięści na tyle mocno że kostki same zazgrzytały. W jej oczach rozbłysła chęć mordu a mina mówiła sama za siebie. Zanim się obejrzałem jej łonie zapłoneły tą samą niebieską poświatą, którą widziałem jakiś czas temu.
-Twierdzisz że jestem głupią, wredną blondynką.. Ty czarny, prostacki, nic nie warty zapalniku!
Dziewczyna ruszyła w moją stronę rozwalając po drodze wszystko co na niej stało. Bez wahania wymierzyła pierwszy cios w moją stronę, po czym ściana za mną pękła w kilku miejscach, a tynk z sufitu uderzył mnie w głowę.
-USPOKÓJ SIĘ! NIE TO MIAŁEM NA MYŚLI!
Spojrzałem w stronę Rizy, która powinna mi jakoś pomóc, ale ona przeładowała tylko swoje zabawki i wycelowała w moją stronę. Ponownie odwróciłem się w stronę rozwścieczonej alchemiczki, a potem z impetem runąłem na ziemie. Ostatnią rzeczą jaką zdążyłem zauważyć była metalowa rura, niewiadomego pochodzenia.
-Myślisz że go zabiłaś?
-Mam nadzieje że tak.
-Fibi..
-No co?! Nazwał nas głupimi blondynkami..
-Racja.
-Riza!
Usłyszałem głosy swoich towarzyszy po czym otworzyłem oczy. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, wszystko wokół szumiało i wszędzie latały czarne plamy.
-Żyjesz generale!
-Oh.. Wielka radość.
-T-Taa
Zmierzyłem Fibi swoim twardym wzrokiem po czym podciągnąłem się na nogi.
-Wszystko w porządku?
-Havoc, jeszcze raz będziesz myślał o głupotach w trakcie pracy a cię zabije..
Wszystko się wyjaśniło. Fibi nadal ma do mnie żal i twierdzi że bruneci są kiepscy w łóżku. Riza mi wybaczyła, jednak musiałem przepraszać ją wiele razy. A Winry, dziewczyna bała się do mnie podchodzić przez dłuższy czas nawet po wyjaśnieniu całego zajścia. Ku mojemu nieszczęściu Havoc wciąż marzył i skupiał się na rzeczach mało istotnych, ale od tamtej pory nie wspomniał już o przesądach na temat kobiet. Rada na przyszłość.. Nigdy nie denerwuj blondynki.
Świetne! Ale Roy też ma we łbie namieszane przez tego Havoca xD A Wniry niech sobie nie myśli, że wszyscy na nią lecą! Zauważyłam kilka literówek, ale co tam^^ Czekam na kolejny rozdział, jak i odcinek specjalny. Nie zawiedź mnie :D
OdpowiedzUsuńNo i został mi tylko ten dodatek xD Z tego co widzę Roy się pojawił. Jest! A przed chwila w innym komentarzu narzekałam na jego brak. Heh... xD Dobra, idę czytać i komentować ;)
OdpowiedzUsuń1) Havoc! Aaaa! Kocham gościa xD
2) "Ciekawe, bo w klubach nocnych też są praktycznie same blondynki, nie generale?" Uuuuu.. Wydało się xD
3) " W drodze do swojej posiadłości mijałem na ulicy blondynki i blondynów, " Czyżby obsesja?
4) "ZBOCZENIEC!!!" Hah... Dobre. Hehe... xD
5) "O czym ty pieprzysz? Wezwałeś mnie żeby gadać o moich włosach?" Hahaha.. Ja już nie mogę. Rozwala mnie to. A wiesz co jest najlepsze? Jestem blondynką xD Tylko nie taką jak Winry, Riza czy Fibi. Jestem ciemną blondynką. Co nie oznacza, że jestem bardziej głupia, jasne? xD
Świetny dodatek. Wywołał falę uśmiechu na mojej twarzy. cieszę się, że w końcu zajrzałam na twojego bloga, bo jak widzę opłacało się. Jesteś genialna.
Pa ;*