środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 10. Trening


-Więc Al jako puszka w której znajdował się kamień przywrócił cię do życia kiedy ten Envy cię zabił..?
-Nie nazywaj Al'a puszką..
-Ahh... czyli ten facet miał kamień który nie jest kamieniem..
-Coś w tym stylu..
-Wiem już chyba wszystko a i tak nic nie rozumiem ..
Ed pokiwał głową, zdecydowanie nie potrafi tłumaczyć..  Przez godzinę opowiadał mi o swojej przygodzie z kamieniem a najważniejsze sprawy mocno skrócił. Nic nie będę już mówić, nie mam ochoty słuchać tego samego. Może powinnam powiedzieć mu o dziewczynie z dachu, chociaż nie wiem pewnie będzie się wydzierał albo co gorsza nie da mi nigdzie wyjść. Taa to zdecydowanie zły pomysł.. Muszę znaleźć dziewczynę i coś z nią zrobić, już wiem że nie mogę jej zabić chociaż mogę ale zajęłoby mi to wieki, zapewne sama bym poległa.. Po walce z tym wariatem nie jestem pewna swoich możliwości wiem że może być lepiej, mój refleks i szybkość nie są wystarczające na tego typu zadanie. Co mogę zrobić żeby poprawić swoje możliwości? Aki to kluska prześcigam ją nawet w jedzeniu ciastka.. Edwardowi nie mogę powiedzieć o dziewczynie a jak zacznę z nim ćwiczyć zaraz się domyśli że coś jest nie tak. Co mam robić? Al! Al jest szybki, walka z nim nie była taka prosta jak mogło mi się wydawać.. Tak do tego nic nie będzie podejrzewał przecież on nawet nie wie że Ed opowiedział mi o kamieniu i tych homunkulusach czy jak im tam.. Muszę jakoś go zagadać i , kurna jak mam pozbyć się Aki? Już wiem wyśle ją na poszukiwanie czegoś co może nam się przydać, no i może dodam jej w gratisie blondi .. A swoją droga od wczorajszego wieczoru nie widziałam jej jeszcze.. Może byłam trochę zbyt.. Niee, nie byłam, jak w ogóle taka myśl mogła przejść mi przez głowę. Nienawidzę tej małej ...
-Halo słuchasz mnie?
-Hęę? Phyy jasne że tak!
O czym on do cholery gadał? Trochę się zamyśliłam.. Czemu on wlepia we mnie te swoje palące gały.. Musze zaraz coś wymyślić albo spłonę.. Do pokoju weszła Aki, od razu zarzuciłam jakiś temat..
-Jak się spało?
-yyy... Dobrze.
-To świetnie wiesz co powinnaś pogadać z Ed'em on dobrze gada..
Oboje spojrzeli na siebie a potem na mnie. Poczułam się jakbym stałą między ścianą ognia a ścianą z kolcami, ich spojrzenia raniły mnie czuje jakbym krwawiła.. Już chciałam rzucić się do ucieczki używając kiepskiej wymówki kiedy do pokoju wpadł Al.
-Alphonse! Co cię tu sprowadza?
Musiałam się jakoś ratować, oczy Al'a jako jedyne w tym pomieszczeniu nie sprawiały mi 'bólu'
-Mieszkam tu...
-Naprawdę? Od kiedy?
Musiałam jakoś grać na zwłokę, oparłam się o jego ramię i usiłowałam nie patrzeć na Ed'a i Aki. Al spojrzał na mnie jak na idiotę, szczerze mówiąc wcale mu się nie dziwie ... Lekko odwróciłam wzrok w stronę tych strasznych spojrzeń nadal mnie przerażały ale nie były już takie intensywne. Al się odsunął a ja upadłam na podłogę, raany jak to bolało.. Wszyscy się śmieli a ja masowałam sobie rękami plecy, już chciałam podejść do Ed'a który śmiał się najgłośniej gdy z pokoju wyszła Winry. Stała wpatrzona w podłogę za nią stały dwie walizki, wszyscy patrzyliśmy w jej stronę nie powiem żeby mnie to jakoś zmartwiło.
-Wyjeżdżasz?
Aki najwyżej się zmartwiła, ja wręcz przeciwnie poczułam ulgę ale jeżeli ona wyjedzie to mój świetny plan odłączenia Aki od Al'a legnie w gruzach, chodź nie będę jej zatrzymywać o nie jeżeli będzie trzeba to sama zaniosę jej walizki do auta i sama włożę ją do pociągu.
-Tak, Ed świetnie sobie radzi a ja muszę wracać do babci..
-Coś się stało?
-Nie po prostu chce już wracać.
-Ale dlaczego?
Winry spojrzała na mnie bezbarwnym spojrzeniem, nie było w nim chłodu ani wyższości. Aki zadała głupie pytanie, wiadomo przez kogo wyjeżdża!
-Chce zobaczyć się z babcią to wszystko..
W spojrzeniu Ed'a dostrzegłam smutek, może między nimi jest jakaś bardzo silna więź. Nie żebym była zazdrosna ale nie rozumiem co dzieje się w jego głowie, patrzy na mnie inaczej niż na nią a i tak czuję że to nic w porównaniu z tym zwykłym spojrzeniem jakim ją darzy. Blondyna podniosła walizki które oddała w ręce Al'a i Ed'a którzy znieśli je na dół, Aki zeszła za Ed'em a może powinnam powiedzieć że zeszła za Al'em. Stałam na środku pokoju naprzeciwko blondi, patrzyłam w jej oczy teraz były zimne i pełne nienawiści. Więc nasza protetyczka potrafi grać zbitego psa, nie ładnie manipulować ludźmi. Podeszła do mnie bliżej i patrząc mi w oczy coś mi uświadomiła..
-To minie .. A wtedy będę tylko ja, znamy się od dawna nic ani nikt nie przekreśli tej więzi. Pilnuj się bo ja będę czekać na twoją porażkę.
-To jakaś marna groźba?
-Nie ja po prostu cię uświadamiam..
Patrzyłam przez okno jak wsiadają do samochodu, nie będę udawać smutku.. Ona nie jest warta mojego czasu, może i jestem zgryźliwa ale nie muszę nikogo udawać.. Odeszła od okna i położyłam się na kanapie, musiałam wymyślić nowy plan spławienia Aki ona nie odczepi się tak łatwo.. Na ciastka nie poleci, ostatnio cały czas mówię do niej kluska byłoby podejrzane gdybym zaproponowała jej ciastka.. Po za tym nie jestem do końca pewna czy Al będzie chciał się ze mną ćwiczyć, prawdę mówiąc chyba za mną nie przepada .. Leżałam tak z godzinę przewalając się z boku na bok dochodziła dwunasta, rzucałam sobie poduszką w górę i w dół, w górę i w dół aż w końcu otworzyły się drzwi i weszła cała trójka, poduszka spadła mi na twarz. Zastanawiałam się ile czasu zajmuje przeciętne pożegnanie a ile nieprzeciętne w wykonaniu Ed'a, Al'a i Aki.. Al usiadł na fotelu, Ed stanął przy oknie a Aki usiadła mi na brzuchu. Usiłowałam złapać oddech, zepchnęłam ją na podłogę po czym zaczęłam brać głębokie wdechy. Wstałam i walnęłam siostrę w głowę tak mocno że uderzyła czołem o stolik.
-Ałaa!!!
-Nigdy więcej na mnie nie siadaj!
Al roześmiał się, patrzyłam na niego i zastanawiałam się czy to odpowiednia chwila na poproszenie o przysługę. Zaraz zdałam sobie sprawę że jakbym teraz się zapytała to Ed zaczął by coś podejrzewać.. Musiałam złapać Al'a wtedy kiedy będzie sam i spokojnie wytłumaczyć o co mi chodzi.
-No to co? Idziemy gdzieś?
Wszyscy patrzyli na mnie i oczekiwali chyba na jakieś wyjaśnienia.
-No co wy, chcecie tu tak siedzieć? Ja i Aki nie widziałyśmy tu nic oprócz kawiarni i domu Mustanga..
Edward spojrzał na Alphonse, który tylko pokiwał głową. Aki tak jak ja oczekiwała na odpowiedź, chyba miała dość siedzenia w domu i objadania się ciastkami. Bracia Elric patrzyli na siebie dłuższą chwile, to ciekawe oni też rozumieją się bez słów? Czy to jakiś symptom połączenia umysłowego u rodzeństwa? Teraz już wiem jak wyglądamy z Aki kiedy patrzymy na siebie nic nie mówiąc, nagle Edward przemówił..
-Al was oprowadzi a ja zostanę tutaj jestem trochę zmęczony.
Spojrzałam na Ed'a spoglądał w okno przymrużonymi oczami. Aki wyszła razem z Al'em a ja zaraz za nimi stojąc przy drzwiach lekko odwróciłam głowę za siebie..
-Przykro mi że przeze mnie musisz tak cierpieć. Wyjazd blondi bardzo cię zasmucił, obiecuje że już nigdy nie będziesz musiał wybierać..
Patrzył na mnie, ale ja odwróciłam wzrok i wyszłam. Teraz nie jestem już niczego pewna, myślałam że już wszystko sobie wyjaśniliśmy i będzie dobrze, ale wygląda na to że jednak coś jest nie tak. Chciałam żeby było jak dawniej, małe sprzeczki szybkie godzenie się i śmianie się do upadłego. Wygląda na to że ten świat nie jest odpowiedni do tego typu zachowań, tu trzeba walczyć o przetrwanie nie można okazać słabości trzeba być silnym i nieugiętym. Chciałabym być taka, ale jestem słaba jestem tylko człowiekiem który nie radzi sobie nawet w tak błahych sprawach. Szybkim krokiem dogoniłam Aki i Al'a jak zwykle gadali o jakiś bzdurach, chciałam się odwrócić i spojrzeć w okno ale powstrzymałam się wiem że patrzy nie muszę tego sprawdzać. Al oprowadzał nas po mieście opowiadając różne historie, doprowadził nas do jakiegoś bezludnego parku. Wydało mi się dziwne że nikogo w nim nie ma przecież to takie piękne miejsce, tyle zielonego pola i ta przestrzeń.. Przestrzeń. Już wiem gdzie mogą odbywać się nasze ćwiczenia. Wróciliśmy do hotelu Aki wbiegła na górę, znając życie pobiegła coś zjeść przecież nie jadła nic od śniadania była za bardzo przejęta losem blondi.. To była moja szansa.
-Al?
-Hyy?
-Mam do ciebie prośbę.
-Słucham.
-Pamiętasz jak wziąłeś mnie za wroga? Poruszałeś się tak szybko a jednocześnie atakowałeś z tak dużą siłą byłam pod takim wrażeniem że..
-Nie bajeruj, mów o co chodzi?
-Mógłbyś ze mną poćwiczyć, muszę wrócić do formy..
Patrzył na mnie przymrużonymi oczami, po pewnym czasie zaczęłam się bać wyglądał dziwnie.
-W porządku, ale gdzie chcesz ćwiczyć?
-Pamiętasz park?
-Dobra..
Wchodząc na górę złapałam go za łokieć i cofnęłam. Patrzył na mnie pytająco.
-Ed ani Aki nie mogą się dowiedzieć..
-Dlaczego?
-Chcesz mieć ich na karku?
-Nie..
-No właśnie ..
Po chwili weszliśmy na górę, po kolacji wszyscy poszliśmy spać. Jak zwykle nie mogłam zasnąć, myślałam o kamieniu i homunkulusach o Edzie i ćwiczeniach z Al'em. Myśli wirowały mi po głowie aż w końcu zasnęłam.
-Ej.. Fibi. Fibi.. Fibi!
-Coo?!
Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Alphonse.
-Co ty tu robisz?
-Ćwiczenia zapomniałaś?
Spojrzałam na zegarek było wpół do szóstej..
-Jeżeli chcesz żeby Ed i Aki nie wiedzieli o ćwiczeniach to lepiej szybko się ubieraj.
-Taa już wstaje..
Szybko się ubrałam i wyszliśmy. Byłam pełna podziwu, ja męczyłam się kilka godzin żeby wymyślić jak spławić Aki i nic nie wymyśliłam, a on nie dość że wstał tak wcześnie to jest wypoczęty obmyślił plan i jest taki radosny. Po dłuższej chwili patrzenia na niego zachciało mi się uśmiechnąć, nic dziwnego że Aki spędza z nim tyle czasu..
-No dobra to zaczynamy.
-Taa..
Staliśmy w odległości kilku metrów od siebie, postanowiłam że nie będę tak stała i marnowała czasu. Pobiegłam w jego stronę, on stał spokojnie kiedy byłam blisko podskoczył zamachując się nogą, na szczęście udało mi się od niej odbić i wylądowałam za nim. Musiałam go rozgryźć, na pewno ma jakiś słaby punkt.. Podbiegłam jeszcze raz tylko że tym razem trochę ostrożniej, zamachnął się ręką zasłoniłam się swoją. Nasza walka po krótkim czasie wyglądała jak taniec, bawiła mnie ta myśl. On zadawał dużo słabych ale za to precyzyjnych ciosów a ja uderzałam mocno i zdecydowanie. To jak ogień i woda.. Postanowiłam przyspieszyć trochę tępo, biegłam w jego stronę odbijając się od jego kończyn które usiłowały mnie 'dopaść' i szybko wykonywałam jakiś cios żeby go osłabić. Walczyliśmy tak jakąś godzinę chciałam już to skończyć podbiegłam do niego i zamachnęłam się nogą, on odskoczył. Skoczyłam w jego stronę już chciałam zadać ostateczny cios kiedy wylądowałam na tyłku... Dobry jest. Al podszedł do mnie podał mi rękę i pomógł wstać.
-Dobra jesteś..
-Ale nie wystarczająco.
Skierowaliśmy się w stronę hotelu.
-Miałeś fart jestem niewyspana..
-tak wmawiaj sobie.
-Naprawdę nie spałam pół nocy.
-Yhy..
Weszliśmy do mieszkania Aki i Ed jeszcze spali, popatrzyłam na zegarek dochodziła ósma. Szybko wskoczyłam pod prysznic, byłam zmęczona i obolała a dopiero się zaczął dzień. Zmieniłam ubranie i poszłam zjeść śniadanie. W salonie siedział Al z talerzem kanapek, oparłam się o ścianę i z uśmiechem popatrzyłam na chłopaka.
-Zrobiłem tez dla ciebie, na pewno jesteś głodna.
Miał racje, usiadłam w fotelu i delektowałam się pysznymi kanapkami. Kolejna bezsenna noc, obolałe ciało i cały dzień do przetrwania z Ed'em i Aki.. Rozmawiałam z Al'em prze dłuższą chwile. Opowiadał mi historię z dzieciństwa, uśmiałam się kiedy powiedział mi że Ed nie lubi mleka. Powiedział też żebym się nie martwiła moją porażką bo Ed też nigdy z nim nie wygrał. Byłam zafascynowana opowieściami Alphonse, Edward zawsze opowiadał mi o tym co się działo odkąd został państwowym alchemikiem, nigdy nie wnikał w szczegóły swojego dzieciństwa. Al opowiedział mi nawet o Winry, ale nawet takie opowiadania nie zmienią jej w moich oczach. Po godzinie do pokoju wszedł Ed, był strasznie zaspany zachciało mi się śmiać wyglądał tak zabawnie. Chwile później do salonu weszła Aki, też nie wyglądała najlepiej, zawsze wstawałam ostatnia więc nigdy nie wiedziałam jak wyglądają po przebudzeniu. Teraz wiem że wstawanie rano przed wszystkimi może mi poprawić humor. Kolejny dzień minął na wymienianiu się spojrzeniami i gadaniu o niczym, jednak ja wiedziałam a raczej czułam że coś się zbliża i musimy być na to przygotowani...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz