środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 14. Izumi Curtis


Obudziłam się wypoczęta i jakoś dziwnie radosna, zapomniałam o wszystkim było mi dobrze. Usiadłam na brzegu łóżka rozciągnęłam się i podeszłam do okna, świeciło słońce ale było zimno. Ciekawe jaki teraz mamy miesiąc? Znowu usiadłam na łóżku, myślałam o tym wszystkim co do tej pory przeżyłam.. Zaczęłam nowe życie, los dał mi drugą szanse nie mogę jej zaprzepaścić, chce dowiedzieć się o sobie jak najwięcej. Chce wiedzieć kim dokładnie byli moi rodzice, czym się zajmowali i dlaczego nas opuścili tak wcześnie. Chce wiedzieć dlaczego moje ręce mają błękitną poświatę i jaka jest jej moc. Chce odnaleźć siebie, ale nie mogę dowiedzieć się tego wszystkiego przebywając z Aki, Ed'em i Al'em... Muszę zastanowić się czy to co mam teraz mi wystarcza.. Ale nie chce popełnić błędu, muszę przemyśleć wszystko na spokojnie na razie muszę zając się kamieniem i tymi kreaturami.. Zaciekawiło mnie jedno, gdzie podziała się Aki? O ile dobrze pamiętam to ona spała razem ze mną.. chyba? Wstałam z łóżka i kiedy już byłam blisko drzwi poczułam silny ból w głowie i jak kłoda padłam na podłogę.. Spojrzałam w górę, Al patrzył na mnie zdziwionymi oczami..
-Czemu siedzisz na podłodze?
-Sprawdzam czy jest równa...
-Masz dziwne zainteresowania.. Mniejsza o to zaraz wyjeżdżamy, trochę plany nam się pozmieniały ..
Mówiąc ostatnie zdanie był uśmiechnięty i skocznym krokiem wyszedł z pokoju. Baran. Podniosłam się, przejechałam dłonią po czole, na pewno będę miała guza.. Zeszłam na dół, salon był pusty, na stole stały kanapki byłam godna więc kilka zjadłam. Po śniadaniu posiedziałam sobie chwile w salonie i myślałam o obraniu własnej drogi. Myśl o opuszczenia Ed'a albo Aki czy choćby Al'a  przerażała mnie, ale muszę coś zrobić ze swoim życiem muszę iść dalej bo jak na razie stoję w miejscu.. Wstałam i wyszłam na powietrze, wiał silny wiatr i było strasznie zimno. Ed i Aki siedzieli na werandzie a Al pomagał w czymś Winry.
-Już wstałaś. Możemy wyruszać.
-Gdzie jedziemy?
-Do Dublith..
-Po co?
-Muszę się z kimś zobaczyć.
Uśmiechną się i wszedł do domu, spojrzałam się na siostrę ale ona wzruszyła tylko ramionami i pokiwała głową.. Świetnie kolejna wycieczka. Marze o tym  i o ponownym jechaniu pociągiem w miejsce mi nieznane.. Usiadłam obok Aki, coś do mnie gadała ale jak zwykle nie słuchałam jej i myślałam o wszystkim innym. Myśl o opuszczeniu ich bardzo mnie męczyła, nie mogłam o niej zapomnieć, nie chce ich opuszczać ale chce też poznać siebie samą, to może wyjść mi na dobre..
-To możemy już ruszać?
-Hęę? Taa jasne.
Trójka pożegnała się z Winry i poszła przodem, niestety usłyszałam coś w rodzaju "Jak będziemy wracać to wpadniemy". Świetnie mój dobry humor znów mnie opuścił .. Staliśmy na peronie, a może raczej na malutkiej stacji i czekaliśmy na przyjazd pociągu. Aki jak zwykle gadała o czymś z Al'em, Ed patrzył przed siebie a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie lubię siedzieć w jednym miejscu, po za tym jak usiądę to znowu zacznę myśleć o ucieczce albo o strasznie melancholijnym pożegnaniu . Znowu będę odczuwała smutek i wahanie się nad moja decyzją, to takie wkurzające.. Nawet nie myślenie o tym mi nie wychodzi.. Pokręciłam głową Ed patrzył na mnie tymi złotymi ślepiami, nie chciałam się tłumaczyć więc uśmiechnęłam się ładnie i błagałam żeby to wystarczyło, nie wystarczyło..
-Co jest?
-Nic co ma być?
-Widzę że coś jest nie tak..
-Przestań, wszystko jest w porządku!
Od tego czasu milczał, no ładnie znowu spieprzyłam sprawę przecież już było dobrze.. Może.. Nie,jka bym przeprosiła nie byłabym sobą.. Od pewnego czasu zrobiłam się strasznie miękka, muszę to zmienić.. Przyjazd pociągu wyrwał mnie z rozmyśleń. Wsiadając zauważyłam Winry która stała za budką biletową, pociąg i tak odjeżdża za kilka minut..
-Gdzie idzie?
-Zaraz przyjdę..
Zignorowałam Ed'a, nie wyjdzie mi to na dobre ale chciałam się dowiedzieć czego ona chce. Stała ze smutną miną, podniosła wzrok ale zaraz go spuściła..
-Wygrałaś..
-Co wygrałam?
-Ed'a
-Nie wiem o czym mówisz..
-Wiesz, doskonale wiesz! Nic innego nie robi oprócz gapienia się na ciebie. Myślałam że mam jakieś szanse, ale się bardzo pomyliłam.. i..
-Nie Winry, to nie były zawody i nie można wygrać osoby..
-Ja.. chciałabym..
Słowa ciężko przechodziły jej przez gardło. Byłam zaskoczona , że mówi mi takie rzeczy co jej się nagle stało? Jeszcze wczoraj pałała do mnie nienawiścią a dziś kiedy odjeżdżam chce mnie przeprosić? Pociąg za chwilę odjeżdża nie mam czasu na jej paplaninę..
-Nie ma za co Winry..
Uniosła wzrok, miała łzy w oczach. Poczułam się winna, zabrałam jej coś na co ona pracowała od dzieciństwa. Nienawidziłam jej, ale moja nienawiść była nie uzasadniona. Możliwe że to wszystko jakaś jej gra, ale nie mam najmniejszej ochoty tego roztrząsywać.. Odwróciłam się i podbiegłam do pociągu, gdy do niego wsiadałam kątem oka spojrzałam w stronę blondi, płakała. Zrobiło mi się jej żal, ale nic nie mogłam na to poradzić.. Nadal jej nie lubiłam, choć wydaje mi się że moja nienawiść jakoś osłabła.. Jeżeli gra i udaje to wszystko może być aktorką i to całkiem niezłą.. Weszłam do naszego przedziału, cała czwórka śmiała się, wiedziałam że jak tam usiądę cała radosna atmosfera minie. Usiadłam w tym samym przedziale tylko w innym miejscu, nikt nie zauważył mojej nieobecności. Według mnie to był dobry znak, teraz wiedziałam że mogę spokojnie od nich odejść. Coś mi podpowiadało że lepiej im by było beze mnie, Ed mógłby znowu być radosny, Al i Aki śmieliby się i gadali cały czas. Nikomu nie psułabym nastroju swoim pyskowaniem, mieliby mnie z głowy. Blondyna na pewno skakałaby z radości, pewnie od razu złapałaby się za Ed' a on po krótkim czasie zapomniałby o mnie i żył sobie spokojnie razem z nią.. A ja zajęłabym się poznawaniem swojej przeszłości, odnalezienia własnej drogi i pewnie gdzieś po drodze zajęłabym się homunkulusami.. Jeżeli przeżyję ten okres czasu wrócę do nich. Jednak jakaś część mnie nie była do końca pewna co do tego planu. Musze się jakoś upewnić, że nie popełnię największego błędu w moim życiu.. Spojrzałam w stronę Aki, Al'a i Ed'a nadal byli rozbawieni, powinnam się cieszyć ale zachciało mi się płakać. Nie wiem dlaczego, ale zabolało mnie to że o mnie zapomnieli, może nie zapomnieli ale.. Sama już nie wiem. Patrzyłam za okno, padał śnieg wyglądało pięknie. Przypomniałam sobie jak kiedyś biegałam po śniegu z Aki, popychałyśmy się i zjeżdżałyśmy na plecach z górek. Pamiętam jak zawsze po naszych bójkach na śniegu w domu czekała na nas gorąca czekolada. Teraz zrozumiałam dlaczego Aki szaleje za gorącą czekoladą. Śnieg pięknie się mienił, poczułam dziwne ciepło, może wywołane wspomnieniami z dzieciństwa miałam ich tak mało. Teraz byłam pewna że muszę odejść, tylko jak mam to powiedzieć reszcie. Nie mogę uciec, poczuli by się winni albo pomyśleliby że stchórzyłam. Poszłam do bufetu, wzięłam cztery kubeczki gorącej czekolady i poszłam na swoje prawdziwe miejsce, które znajdowało się obok Aki. Podałam każdemu kubek i usiadłam przy oknie.
-Gdzie byłaś? Zaraz dojedziemy..
-A tak sobie chodziłam..
-Po pociągu?
-Taa..
-Naprawdę masz dziwne zainteresowania. Sprawdzasz równość podłogi, chodzisz po pociągach..
Nic na to nie odpowiedziałam, zaśmiałam się cicho. Śmiech był oczywiście udawany, zdziwiło mnie że tak silny i inteligentny Alphonse, może okazać się być tępym idiota.. Aki jak zwykle delektowała się podwójnymi piankami, Al śmiał się z jej głupiej miny, a Ed.. Ed siedział i patrzył a to w okno a to na minę Aki. Po trzydziestu minutach wysiadaliśmy z pociągu, byłam ciekawa po co przyjechaliśmy do takiego małego miasteczka..
-Po co w ogóle tu przyjechaliśmy?
-Odwiedzić sensei.
-Co?
-Wiesz pomyślałem że to dobry pomysł, Ed i Aki się zgodzili więc..
Jak zwykle nikt nie pyta mnie o zdanie... Szliśmy dłuższą chwilę, Ed i Al zapukali do jakiś drzwi a ja i Aki stałyśmy z tyłu.. Drzwi otworzył jakiś olbrzym, nagle przed oczami stanął mi Armstrong.. To było przerażające.. Wielkolud zaprosił nas do środka, w domku była kobieta oparta o stół. Kobieta spojrzała na Ed'a, na jego widok wypuściła kubek z rąk. Wlepiała w niego wzrok nic nie mówiła, po chwili jej wzrok powędrował na Aki, która się uśmiechnęła i pomachała jej radośnie. Wzrok kobiety powędrował na mnie i na mnie się zawiesił, poczułam się trochę niezręcznie mierzyła mnie wzrokiem. Mierzyła mnie od góry do dołu, jej oczy mnie kuły, znowu spojrzała na Ed'a. Podeszła do niego i zaczęła go naparzać dopóki nie mógł się wstać. Przypominała mi Winry, która waliła Ed'a kluczem.. Spojrzałam na niego krwawił, nie mogłam na to patrzeć. Zasłoniłam go i złapałam pięść kobiety..
-Zejdź mi z drogi!
-Nie.
Wyrwała dłoń z mojego uścisku, złożyła ręce i nagle uświadomiłam sobie że chce użyć alchemii, zrobiłam to samo. Al wskoczył między nas nerwowo się śmiał i zaczął nas uspokajać..
-To nieporozumienie! Uspokójmy się wszyscy i wyjaśnijmy to dziwne zajście..
Kobieta opuściła dłonie ale nadal patrzyła mi w oczy, Aki nie wiedziała co się stało i patrzyła raz na Ed'a, który leżał na ziemi z obita gębą, a raz na nas. Rozłożyłam ręce, ale nie ufałam tej kobiecie więc cały czas ją obserwowałam..
-Tak, uważam że przydałyby mi się wyjaśnienia.
Al odetchnął spokojnie i podszedł do Ed'a który zdążył wstać..
-Więc gdzie byłeś?!
-Za bramą..
Nie wierze! Jak on mógł jej to powiedzieć! Popatrzyłam na niego najgroźniejszym wzrokiem jaki miałam w swojej kolekcji.. On spojrzał na mnie przelotnie. Znowu patrzyłam na kobietę, która patrzyła na niego z niedowierzaniem. Podeszła do niego i uderzyła do z pięści w twarz, Ed wylądował na ziemi. Rzuciłam się w jej stronę..
-Nie! Przestań! W porządku..
-Taa właśnie widzę..
Kobieta patrzyła na mnie wściekłym wzrokiem, Ed powoli wstał a jego wzrok znowu powędrował na kobietę..
-Może na początek.. Tam stoi Aki a to jest Fibi..
-Dzień dobry..
Aki była przerażona, nie wiedziała co się dzieje więc postanowiła być miła, pewnie nie chciała od niej dostać. Ja spojrzałam tylko na nią pewnym siebie spojrzeniem.. Nie bałam jej się równie dobrze mogłabym zacząć z nią walczyć tu i teraz.. Ona chyba myślała o tym samym.
-.. A to jest nasza sensei Izumi Curtis..
-Masz się wytłumaczyć już!
Ed opowiedział jej o wszystkim, co i raz na mnie spoglądała denerwowała mnie. Opowiedział jej jak mnie spotkał i jak poznał Aki, ile czasu tam spędził i że pewnego dnia tu wrócił. Spojrzałam za okno, śnieg nadal sypał, wyjrzałam przez nie i całą okolica była pokryta białym pyłem. Al zaproponował że nas oprowadzi po okolicy, nie byłam zadowolona z tej propozycji. Wiedziałam że jak wyjdę Ed może powiedzieć jej coś o czym nie powinna wiedzieć. Jednakże nie będę go kontrolować to jest jego życie, oo nie na pewno nie będę niańką. Wyszliśmy z domku, przed drzwiami stał jakiś chłopak, był wysoki i umięśniony. Al zaczął z nim rozmawiać, ale ten pajac cały czas patrzył w moją stronę. Odwróciłam się i przez otwarte drzwi zauważyłam, jak kobieta pluje krwią, trochę mnie to przestraszyło ale i dało do myślenia..
-Idziemy czy będziemy tak stali?
-Już, już.. No to do zobaczenia.
Al uśmiechnął się do chłopak, który posłał nam ciepły uśmiech. Aki go odwzajemniła a ja odwróciłam się i poszłam przed siebie. nie było mi do śmiechu. Kiedy odeszliśmy trochę od domku, uznałam że mogę zacząć wypytywać Al'a o tą całą Izumi..
-Czemu ta baba rzuciła się na Ed'a?
-Wiesz to nasza sensei i od kąt pamiętam, jak była na nas zła to okazywała to w ten sposób..
-Używa alchemii bez kręgu transmutacji prawda?
-Taa, nie wiem jak oni to robią. Ty masz szczęście masz blizny i nie musisz nosić rękawiczek..
- Taa. Czemu pluję krwią?
Al przestał mówić, zawahał się ale nic nie powiedział. Nie chciałam żeby mnie zdenerwował bo nie mam najmniejszej ochoty go zabijać.. Patrzył na mnie z przerażoną miną, chyba musiałam użyć jakiegoś z zapasowych groźnych spojrzeń..  
-Mów..
-No bo wiesz.. chciała uratować swoje martwe dziecko i.. no wesz równa wymiana..
-Nie wiem. Co jej zabrało?
-Część wnętrzności..
Po tych słowach zamilkł i już więcej na mnie nie spojrzał. Więc próbowała transmutacji człowieka i zabrało jej wnętrzności. Nie wiedziałam że tak może się stać, mi i Aki zabrało ciało Ed'owi nogę a za duszę Al'a rękę a Al'owi ciało.. Ale żeby wnętrzności? Nie pytałam już o nic więcej, Aki patrzyła na nas pytająco, nic nie zrozumiała może to i lepiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz