Dwie kobiety niskiego wzrostu i muskularny mężczyzna, śmieli
się złowieszczo. Wiedziałam że nie jest dobrze.. Winry wisiała w powietrzy na
jakiś niewidzialnych linkach.. Blondi nie ruszała się, była tak jakby ściśnięta
jakimiś linami, których nie widać.. Kobieta zaczęła śmiać się tak głośno, że
można było ogłuchnąć.. Stała wlepiając swoje wielkie czerwone oczy w Ed'a..Kim
oni są? Czerwono-oka nie przestawała patrzeć się na Edwarda, jakby tego było
mało zaczęła się oblizywać jakby chciała go zjeść..
-PUŚĆ JĄ!!
Całą trójka spojrzała na Ed'a, który żądał uwolnienia swojej
panienki.. Co prawda nie obchodziło mnie czy ta lala zostanie uwolniona, jakby
ją zabili byłoby mi to na rękę.. Znowu usłyszałam ten przerażający śmiech.. Był
piskliwy, głośny i strasznie irytujący.. Gdy tylko przestała się śmiać zrobiła
kilka kroków w przód kierując się w stronę Ed'a..
-Odważny z ciebie chłopiec.. ale to normalne, ponieważ nie
wiesz kim jestem..
Kobieta znowu zaczęła się śmiać, nie mogłam tego znieść..
Była jeszcze bardziej wkurzająca niż ta głupia blondynka.. A jakby tego było
mało jej głos brzmiał jak skrzypiące drzwi.. Wielkie, ciężkie, stare skrzypiące
drzwi.. Nagle czerwono oka rzuciła się w naszą stronę, wszyscy troje upadliśmy
kilka metrów dalej.. Jak ona to zrobiła?! Co to w ogóle było? Wstałam i
otrzepałam się z piachu, spojrzałam porozumiewawczo na chłopaków, ale oni
'odpowiedzieli' mi że wszystko w porządku..
-Hahahahaha!!
-Zamknij się!
Wybuchłam, chyba popełniłam błąd.. Cała trójka wlepiła we
mnie swoje wielkie kolorowe, pełne chłodu oczy.. Dopiero teraz zauważyłam że
druga z kobiet miała jedną tęczówkę żółtą a drugą ciemno zieloną.. Facet
natomiast miał szare oczy, były zimne i pełne nienawiści..
-Myślicie że przyda się nam taka piękna twarzyczka do
kolekcji?
-Oczywiście, nie można pogardzić tak gładką, aksamitną
skórą..
Na swoim policzku poczułam lekkie drapnięcie i ciepło swojej
krwi.. Druga z kobiet stała za mną przykładając mi do szyi swoje ostre jak
brzytwa pazury, czułam jej zimny oddech na karku.. Stałam wryta w ziemie, nie
mogłam się ruszyć.. nie wiem czy przez strach czy to była jakąś ich sztuczka..
Nie mogłam zapanować nad myślami, chciałam wyrwać się i jak najszybciej stamtąd
uciec..
-NIE DOTYKAJ JEJ!
Usłyszałam głos Ed'a, a zaraz potem upadłam na kolana.. Moje
osłupienie minęło, spojrzałam w prawo i zauważyłam leżącą w kałuży krwi
kobietę, która przed chwilą chciała mnie zabić..
-W porządku?
Odwróciłam głowę i zauważyłam ciepłe złote oczy Edwarda, w
jakiś sposób mnie uspokoiły.. Kiwnęłam głową i wstałam na nogi, otrzepując się
z warstwy piachu. Znowu usłyszałam ten niemiły, piskliwy śmiech.. Spojrzałam na
ranną kobietę.. Gdzie ona jest! Szybko odwróciłam się w stronę Ed'a i jedyne co
zdołałam zauważyć to wściekłość jej kolorowych oczu i potężny cios wymierzony w
stronę Edwarda, który runął jak kłoda pod nogami olbrzyma..
-Hahaha! Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dostałaś droga
Odium.. Hahah!
-Zamknij się idiotko! Zapłaci mi za to!
Al stał sparaliżowany, jeszcze raz mój wzrok skierowałam w
stronę Odium, która miała podcięte gardło.. jak to możliwe że nadal żyła...
Kobieta spojrzała na swojego olbrzymiego towarzysza i wyciągniętą ręką dała mu
znak w dół.. Dopiero teraz zrozumiałam o co chodziło, bezwładne ciało Ed'a
leżące przed napakowanym osiłkiem.. Jeżeli te drobne kobiety miały tyle siły to
nie byłam w ogóle ciekawa ile ma ten mutant. Nie myśląc za wiele klasnęłam w
ręce i stworzyłam fale piasku, która przeniosła mnie prosto pod nogi olbrzyma.
Złapałam Ed'a odzyskującego przytomność za metalowe ramię i przeciągnęłam go z
powrotem na drugą stronę. Cała trójka spojrzała na mnie z ogromną wściekłością.
-Al ocknij się!
Alphonse oderwał oczy od poderżniętego gardła Odium i
spojrzał na mnie...
-Weź Ed'a i uciekaj!
-A co z Winry..?
-IDŹ!
Al złapał Ed'a pod ramię i zaczął uciekać. Ja z całych sił
próbowałam osłaniać ich tak długo jak tylko to będzie możliwe.. Nie wiedziałam
jeszcze jak mam to zrobić bo tworzenie z piasku kiepsko mi wychodzi..
-No nie nie nie! Tak nie może być!
-Łap ich idiotko!
Poczułam ostre ukłucie w okolicy mostka, a zaraz po nim
straszny ból.. Moja krew ściekała na suchy piach, na którym od razu zasychała.
Al i Ed wisieli w powietrzy w ten sam sposób co blondi.. Nie mogłam się ruszyć,
czułam jak słabnę. Ed który odzyskał przytomność próbował rozwalić niewidzialne
więzy, ale nie udało mu się. Czułam jak mój ból wzmaga się a rana na moim
brzuchu zaczęła się poszerzać, zaczęłam zastanawiać się czy to koniec mojej
historii.. Czy to miałby być mój koniec? Czy tak zginę? Z rąk bandy oszołomów?
A co z Aki? Obiecałam że ją przywrócę, jeżeli teraz umrę zmarnuje swoje życie..
Przecież muszę ją uwolnić.. przywrócić.. Oczy zaszły mi mgłą, usiłowałam
dostrzec ostatni raz twarz Ed'a, Ed'a którego.. ja.. niewidzialne więzy zaczęły
ściskać ciała braci Elric, słyszałam też jakieś ciche wołanie ale nie mogłam
dosłyszeć co... Zamknęłam oczy, upadłam na kolana i czekałam na śmierć,
poddałam się już nie miałam siły walczyć.. Poczułam lepki piasek na swoim
policzku, upadłam.. Przed moimi oczami stanęła Aki stałam przed nią, machała do
mnie ze swoją pogodną, uśmiechniętą miną, od razu zachciało mi się płakać..
Podbiegłam do siostry, ale uderzyłam o coś niewidzialnego jakby ścianę..
-Fibi, musisz wracać szybko, pomóż im!
-Aki.. czy ja..
-Nie Fibi, Ty żyjesz! Nie możesz się poddać! Musisz ich
ratować! Fibi wracaj!
-Nie! Nie zostawię cię samej..
-Fibi nic mi nie będzie! Proszę zrób to dla mnie i wróć!
-Nie.. nie pozwolę ci znowu odejść, zostaniesz ze mną!
-Nie zachowuj się jak egoistka! Idź, ja nie odejdę.. Będę tu
dotąd, dopóki będziesz mnie pamiętać Fibi..
Uśmiechnęła się do mnie swoim ciepłym uśmiechem i położyła
rękę na niewidzialnej 'szybie'. Ja zrobiłam to samo, przyłożyłam swoją w
miejsce gdzie znajdowała się dłoń siostry, poczułam jej ciepło... Nagle
zaczęłam się oddalać, na początek pomału a potem coraz szybciej. Siostra śmiała
się tak głośno że cały czas ją słyszałam.. słyszałam jej delikatny, przyjemy,
ciepły śmiech.. Z mojego 'snu' wyrwał mnie krzyk Al'a. Otworzyłam oczy, ręce
świeciły się jaskrawą błękitną poświatą.. Oderwałam się od ziemi, uderzając
niebieskimi rękami o niewidzialne pole energii.. Byłam wolna..
-CO?!
Czerwono-oka kobieta patrzyła na mnie z niedowierzaniem, w
jej oczach dostrzegłam gniew ale i strach. Podeszłam chwiejnym krokiem w stronę
wiszących braci i Winry.. Trójka morderców patrzyła na mnie z niedowierzaniem,
żaden z nich nie próbował mnie atakować.. Spojrzałam na nich jeszcze raz,
dopiero teraz uświadomiłam sobie że oczy Oridum hipnotyzują i wprawiają w
osłupienie. Czerwono-oka używa dziwnego rodzaju alchemii, a mięśnie mężczyzny
to wytwór alchemiczny.. Czy on jest chimerą? Poczułam jak słabnę, nie mogę
dłużej czekać.. skupiłam się i uderzyłam w niewidoczne pnącze, jednak nic się
nie stało.. Zauważyłam jak w oczach czerwono-okiej znowu zapłonęła nienawiść i
gniew, uśmiechnęła się do mnie, pewna siebie i wściekła.. To ona jest źródłem
energii więc to ją powinnam zaatakować. Znowu usłyszałam krzyk Al'a i ciche
jęki Ed'a, nie mogę dłużej czekać. Złożyłam ręce, skupiłam się i ponowie
rozpaliłam w sobie bluebeam, byłam słaba ale mogłam jeszcze walczyć..
Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się pewnie, wszyscy troje przerazili się bo
uderzyłam rękami o piach który pokaleczył ich, to była moja szansa.. Skoczyłam
w ich stronę i ostatkami sił uderzyłam morderców ścianą ubitego piasku. Trójka
odleciała a Ed i Al spadli na ziemię..
-W porządku?
-Tak, ale nie trzeba było tyle się na nich gapić!
-Daj spokój ! Oceniałam sytuacje!
-Trzeba było działać a nie się gapić!
-Naprawdę?!
-Naprawdę!
-PRZESTAŃCIE! Możemy stąd zwiać zanim się ockną, pokłócicie
się później!
Al miał racje, już mieliśmy zwijać się z tamtego miejsca,
ale wstając opadłam z sił bluebeam dużo mnie kosztuje.. Zaparłam się i wstałam,
musiałam zebrać resztkę sił, spojrzałam przed siebie blondi nadal wisiała w
powietrzu, była nieprzytomna. Próbowaliśmy ją zdjąć, ale nie dało rady, kątem
oka zauważyłam że w oddali coś się rusza, to oni.
-Ed, zatrzymam ich..
-Nie ja pójdę, jesteś wyczer...
-Nie! To tobie zależy na tej lali nie mi! Daje ci dziesięć
minut, jeżeli nie uda ci się jej ściągnąć zabierajcie dupę w troki i uciekajcie
stąd jak najdalej..
Spojrzałam na niego przez chwile, nie dostrzegłam w nim
żadnych uczyć, pobiegłam w stronę w którą wykopałam tamtą trójkę.. Kilkanaście
metrów dalej, to co ujrzałam było potworne.. Troje morderców scaliło się w
jedną wielką bestię o trzech oczach, czerwonym, szarym i granatowym.. Besta
zawyła i zmiotła mnie jednym silnym uderzeniem.. szybko się ocknęłam i
rozejrzałam się, poczwara biegła w moją stronę a ja byłam za blisko Ed'a i
Al'a, jak walczyć z czymś czego nie widać, jak osłabić coś potężnego i jak nie
ulec hipnozie no i jak uniknąć ogromnej szybkości? Zanim zdążyłam cokolwiek
zauważyć, zwijałam się już z bólu u stóp Alphonse..Bestia złapała Ed'a za nogę
i cisnęła nim o niewidzialne pnącze, zauważyłam że jedna z głów zawyła z..
bólu? Więc to jest połączenie.
-Spróbuj ją zatrzymać! Potrzebuję trochę czasu..
-Weź to zatrzymaj!
Ed i Al zajmą się bestią mam bardzo mało czasu, muszę jak
najszybciej się skupić.. Po minucie byłam gotowa, bluebeam.. Sypnęłam piachem
żeby sprawdzić gdzie jest skupiona energia, mam! Zaczęłam uderzyć w każdy punkt
tego czegoś, aż w końcu nie miałam już siły, spadłam na ziemie i nie miałam
siły się podnieść, potwór rzucił w moją stronę Edwardem i Alphonse.. Ręka Ed'a
odpadła, a Al był nieprzytomny.. Nie było szans na ucieczkę, ani na walkę, ale
nie mogę się poddać nie teraz! Nie po tym co musiałam znieść, nie potym co
musieli znosić Elric'owie!
-Hahaha myśleliście że dacie rade? Wiele ludzi próbowało,
miasto upadło i teraz my wszyscy zajmiemy wasze domy!
Głos bestii był potworny, brzmiał jak trzy głosy złączone w
jeden, śmich potwora mógłby wywołać zawał serca.. Potwór chwycił mnie za gardło
i uniósł mnie na wysokość swoich oczu, miałam pomysł i jedną jedyną szanse..
-A ty.. Znalazłaś coś czego jeszcze nikt nie znalazł, był
jeden ale już go nie ma Hahahahah! Nie jesteś dla nas żadnym wyzwaniem, ale
pożałujesz za to że narobiłaś nam tyle problemów..
To był ten moment, kiedy bestia ścisnęła mnie za gardło
sypnęłam w ich oczy piachem. Potwór miotał się i puścił mnie na ziemie,
złapałam ramię Edwarda i używając alchemii stworzyła ze stalowej powłoki
ostrze, skoczyłam i odcięłam Winry nogę..
-Wybacz..
-COŚ TY DO CHOLERY ZROBIŁA!
Nie odpowiedziałam złapałam Al'a za nadgarstek wzięłam
blondi na plecy i zaczęłam uciekać.. Ed pobiegł za nami, żaden z nich nie mógł
uwierzyć w to co się stało.. Kilka metrów dalej opadałam z sił, miałam rane w
brzuchu, pocięte ciało, połamane żebra, wiele siniaków i krwiaków.. Ed i Al
wcale nie wyglądali lepiej, o lali już nie wspomnę.. padłam na ziemie, Ed
podniósł Winry, nawet na mnie nie spojrzał. Wstałam na nogi i kuśtykając
zaczęłam biec. Za plecami czułam że bestia nas goni.. Mieliśmy szczęście bo na
peronie stał pociąg, Ed z blondi i Al'em pobiegli do przedziału, a ja pobiegłam
do kierowcy..
-Ruszaj!
-Co?
-RUSZAJ JAK CHCESZ ŻYĆ!
Bez słowa ruszył ze stacji i ruszyliśmy w drogę, chciałam
pójść do przedziału Ed'a i Al'a, ale nie dałam rady, upadłam na ziemie.. znowu
zaczęłam krwawić.. Cierpiałam straszne męki, ale musiałam je wytrzymać.. Kiedy
Winry się ocknie będzie mnie nienawidzić jeszcze bardziej, nie mam co pokazywać
się w Resembool.. A jakby zginęła? Kto naprawił by Ed'a? Jak zwykle cała wina
leży po mojej stronie.. Co z tego że chciałam jej pomóc, gdyby nie ja byłaby
już martwa! My przy okazji też, mówiłam żeby jej nie brać.. Nie zmrużyłam oka,
ale odzyskałam część sił.. Wstałam na nogi, które były jak z waty i chwiejnym
krokiem wyszłam z pociągu, miałam gdzieś czy oni wysiedli czy siedzą.. Od razu
skierowałam się w stronę szpitala, ale nadal miałam za mało siły, straciłam przytomność..
Obudziłam się w szpitalu, z ogromnym bólem głowy, nie czułam
nic oprócz bólu.. Spojrzałam za okno było strasznie ciemno, w pomieszczeniu nie
było żadnego zegara więc nie wiedziałam która godzina.. w sumie nie było mi to
do niczego potrzebne od razu zasnęłam..
Kiedy otworzyłam oczy przy moim łóżku stała Riza nowa
dziewczyna zapałki. Patrzyła na mnie, już myślałam że zacznie się gadanie jaka
to ja jestem zła i że powinnam nad sobą panować, ale.. pomyliłam się.
Zobaczyłam na jej twarzy ciepły uśmiech, zmrużyłam oczy i patrzyłam na nią ze
zdziwieniem..
-Coś cię bawi?
-Nie, ciesze się że wstałaś
-Chyba ty jedna..
-No coś ty, przychodził tu Alphonse i ja
-Ty bo kazała ci zapałka, a Al bo ma wyrzuty sumienia, albo
coś w tym stylu..
Nie odpowiedział mi nic, opuściła wzrok i przestała się
uśmiechać. Dlaczego muszę być taka miękka, zrobiło mi się jej żal, chciała mnie
tylko pocieszyć, a ja zachowuje się jak kretynka. Chciałam rozluźnić sytuacje
więc powiedziałam pierwsze co mi na język naszło..
-Ile spałam?
-Cztery miesiące..
-Haha, a tak naprawdę?
-Powiedziałam prawdę.
CZTERY MIESIĄCE! Jak to możliwe? Przecież wczoraj w nocy
patrzyłam w okno.. To niemożliwe, patrzyłam na nią z niedowierzaniem, chyba
sobie jaja robi.. Odkryłam kołdrę i zauważyłam że po ranie na brzuchu została
tylko blizna po zszywaniu.. To jest niemożliwe, cztery miesiące.. Jeżeli ja
tyle spałam to dużo rzeczy się zmieniło..
-A co z Winry?
-Ma protezę.. i chyba cię nienawidzi..
-Taa.. to nie nowość, to nie fair ja..
Pokręciłam głową i spojrzałam w sufit, Riza patrzyła na mnie
z żalem w oczach, chciała coś powiedzieć ale nic nie powiedziała. Jeżeli stąd
wyjdę będę samotna.. Może czasem pogadam z Al'em, ale współpraca z Elric'ami
będzie wielkim problemem bo dołączyła do nich trzecia głowa..
-Są w mieście.. Nie mogą a raczej nie możecie go opuszczać,
to niebezpieczne bo nie wiadomo czy tamte stwory was nie znajdą.. Miałaś dużo
szczęścia Fibi..
-Tak myślisz? W moim życiu nie ma czegoś takiego jak
szczęście..
-Wierz mi, gdyby nie Edward..
-Zaraz? Edward?
-Nic ci nie powiedziałam.. Ja nie powinnam, prosił mnie..
-Żebyś nie powiedziała mi że mnie uratował?
-Taa..
-Coś jeszcze?
Milczała, teraz zaczęła mnie wkurzać.. Jestem ciekawa czemu
zabronił jej mówić, muszę wyciągnąć z niej jak najwięcej..
-Powiedz mi, proszę to pomoże mi zrozumieć..
-No dobra, ale nic nie możesz powiedzieć, nawet o tym nie
wspominaj.
Pokiwałam tylko głową.
-Więc, był pierwszą osobą która była u ciebie w
odwiedzinach.. przyniósł cię tu, bo znalazł cię niedaleko dworca byłaś nieprzytomna.
Kiedy dowiedzieliśmy się że twój stan jest niestabilny i możesz w każdej
chwili.. no wiesz, umrzeć był bardzo przybity. Odwiedzał cię każdego dnia. Raz
kiedy Roy kazał mi przyjść cię pilnować, był tu, spędził tu całą noc nie
zmrużył oka.. przychodził tu codziennie, ale jak przebudziła się Winry
przestał. Chodził tu tylko czasem kiedy spała i spędzał tu nie więcej niż
godzinę dziennie.. Jak lekarze przekazali nam że twój stan jest stabilny i
twoje ciało szybko się regeneruje, nie wiem czy widziałam kogoś bardziej
szczęśliwego. Powiedział żebym ci nie mówiła, więc.. nie chciałam ale uważam że
to co robicie wcale wam nie pomoże, musicie stać się drużyną..
To co powiedziała mi Riza zdawało mi się być niewiarygodne.
On się wcale do mnie nie odzywa, unika mnie i kłóci się ze mną tylko się
odezwę.. Spędza czas z tą blond lalą i wyglądają na parę.. czemu więc.. Jestem
zupełnie zdezorientowana..
-Za ile będę mogła stąd wyjść.
-Jeżeli lekarz stwierdzi że już możesz, to wyjdziesz.
-Mogłabyś po niego pójść?
-Tak..
-Riza..
-Hmm?
-omm.. Dzięki ..
Ona uśmiechnęła się do mnie i wyszła. Wstałam z łóżka i sama
stwierdziłam że nic mi nie jest, więc wyszłam tylnymi drzwiami.. No dobra to
było okno, ale jeżeli wyszłabym normalnymi drzwiami od razu by mnie zatrzymali.
Szybko pobiegłam do swojego dawnego pokoju hotelowego w którym jestem cały czas
zameldowana.. Kiedy tylko dotarłam weszłam pod prysznic i wzięłam długą kąpiel.. Ubrałam się w czarne
krótkie spodenki białą bluzkę na ramiączka i dżinsowe bolerko do tego moje
długie bojówki i byłam gotowa.. Wysuszyłam włosy i zmieniłam opatrunki..
Poszłam do biura Mustanga, tak jak to miałam zrobić.. Jak zwykle weszłam bez
pukania i otworzyłam drzwi swoim standardowym kopniakiem..
-No cześć zapałko, brakowało ci mnie co..?
Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam to a raczej tych
których chciałam unikać.. Przede mną stał Ed a po jego lewej stronie Winry, Al
patrzył na mnie załzawionymi oczami. Poczułam się głupio, Blondi odwróciła się
w moją stronę tylko po to żeby pokazać mi swoją blaszaną nogę.
-Cieszę się że się obudziłaś, teraz możemy..
-Fibi!
-Ałaa!
-Coś ci jest?
-Nic.. to nic..
Spojrzałam na Ed'a, ale od razu odwróciłam wzrok.. nie
jestem gotowa spojrzeć mu w twarz.. Al który chciał mnie przytulić, speszył się
i trochę zaniepokoił, więc wzięłam go za kark i przytuliłam do siebie..
-Nie przejmuj się przejdzie mi..
Jego oczy ze szklistych i smutnych zmieniły się na ciepłe i
radosne. Mustang patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, ale oczami dawał mi do
zrozumienia że musimy porozmawiać na osobności..
-No dobra, teraz musicie odpoczywać. Nie oczekuje od was
żadnych wyjaśnień czy raportów, czy czegokolwiek, ale daje wam ochronę i..
-Roy! Ja nie wiem jak ona to.. leżała w szpitalu, dopiero
wstała i mnie wyrolowała.. Ja, ja nie wiem kiedy i nie wiem którędy ale ja ją
znajdę.. o..obiecuje!
-..nie wolno wam uciekać..
Spojrzałam na zakłopotaną i przestraszoną Rize i Mustanga
który wlepiał we mnie swoje palące spojrzenie.. Popatrzyłam na Rize a potem na
Mustanga i uśmiechnęłam się szeroko..
-Tyyy!!!
-Nie, nie wolno strzelać do rannego!
Riza trzęsącymi się rękoma schowała spluwę do pokrowca i
spojrzała się na mnie gniewnym spojrzeniem. Al zaczął się śmiać, Mustang i Riza
po pewnym czasie też, nawet na twarzy Ed'a pojawił się uśmiech..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz