Obudziłam się kilka minut po dziesiątej.. Pierwszy raz tak
się wyspałam, no tak przecież dzisiaj Al nie obudził mnie na trening. Zeszłam
na dół nikogo tam nie było, z powrotem weszłam na górę założyłam na siebie
ciepłą bluzę, wszystko wskazuje na to że nadchodzi zima.. Pamiętam że zawsze
bawiłyśmy się z Aki na śniegu, lubiłam to.. Wyszłam z domku miałam nadzieje że
spotkam kogoś po drodze, niestety nie miałam takiego szczęścia.. Gdzie się
wszyscy podziali? Miasto o tej porze było strasznie ciche, jestem ciekawa
dlaczego. Dostrzegłam jakąś dziewczynę stała pod drzewem i płakała, nie powinno
mnie to obchodzić ale i tak nie mam nic ciekawego do roboty. Podeszłam do niej
bliżej i już wiedziałam dlaczego płacze. Na najwyższej gałęzi siedział kot,
kurczowo się 'trzymał' i trzęsąc się głośno miauczał.
-Odważniak..
Płacząca dziewczyna spojrzała na mnie zapłakanymi oczami,
nie było jej do śmiechu. Jej wzrok znowu powędrował na kota.
-Pomóc ci?
-Nikt mi nie pomoże, nikt tak wysoko nie wejdzie.
Nawet na mnie nie spojrzała patrzyła w ziemie, jej głos był
przepełniony rozpaczą. Nikt jej nie pomógł gdyby nie kot też bym jej nie
pomogła, ale co kot tu zawinił? Złożyłam ręce i stworzyłam coś podobnego do
zjeżdżalni, kotu obsunęły się łapki i zjechał na ziemie.
-Rany ty używasz alchemii..
-Taa ,coś w tym dziwnego?
Dziewczyna podniosła przerażonego kotka, który zaraz zaczął
się łasić i mruczeć. Patrzyła na mnie załzawionymi oczami, chyba nie wiedziała
co odpowiedzieć.
-Tu nie używa się alchemii...
Powiedziała to tak cicho, ledwie słyszalnie tak jakby słowo
alchemia było tu zabronione.
-Dlaczego?
Dziewczyna rozejrzała się i gestem kazała mi iść za sobą.
Zaprowadziła mnie nad brzeg jakiejś małej rzeczki, stanęła jeszcze raz się
rozejrzała i położyła kota na ziemi, który zaraz zaczął ganiać jakiegoś owada.
-Alchemia w naszym miasteczku jest zabroniona..
-Naprawdę?
-Tak! Odkąd ojciec Astry stracił część twarzy..
-Zaraz znasz Astre? I co dokładnie się stało z jego twarzą..
-Każdy ją zna, ona pojawia się znikąd i jest wszędzie..
Dziewczyna patrzyła ze strachem na swojego kota. chyba
chciała ukryć przede mną twarz.. Szczerze mówić Astra też mnie lekko przeraża,
jest pozytywna i zabawna ale wydaje mi się że za tą miłą buźką kryje się coś
strasznego..
-Dokładnie nie wiem co się stało z jej ojcem, podobno
tworzył coś zakazanego i został za to ukarany..
Coś zakazanego? Może ... Wiedziałam! Skąd niby homunkulusy w
takim małym miasteczku? Ten pieprzony blaszak chce stworzyć kamień! Gdy tylko
ta myśl wpadła mi do głowy pobiegłam do domu, dziewczyna krzyknęła do mnie że
jakby co to nie wiem tego do niej i chyba podziękowała za ratunek kota..
Wbiegłam do domku, wszyscy nagle się odnaleźli. Stanełam dysząc w drzwiach..
-O Fibi jesteś. Gdzie byłaś?
Zignorowałam Al'a i szybkim krokiem podeszłam do blaszanej
główki. Złapałam go za sweter i z ogromną siłą przycisnęłam go do ściany.
-Zgłupiałaś!
Ed wstał z kanapy i podbiegł w moją stronę, chciał mnie
oderwać od filozofa. Złapał mnie za ramiona wyrwałam mu się i krzyknęłam.
-Gdzie kamień! Mów!
Ed puścił mnie, wszyscy zmierzyli mnie pytającym wzrokiem.
Już chciałam podbiec do blaszaka, który masował sobie pierś i poprawiał sweter,
ale na drodze stanęła mi Astra.
-Przestań! To jakieś nieporozumienie!
-Wątpię!
Patrzyłam w oczy dziewczyny, nie były już radosne raczej
smutne i przerażone. Ale nie dam się zahipnotyzować, wiem że to gra a ja muszę
ją wygrać. Patrzyłam na ojca który teraz dumnie stał za córką, pieprzony
bohater wie że jej nie ruszę.
-Gdzie jest kamień?
-Nie wiem o czym ty mówisz..
Coś we mnie kazało odepchnąć Astre i rzucić się na tego
zakłamanego bydlaka. Edward położył mi rękę na ramieniu, odwróciłam się
pokręcił głową. Szarpnęłam się jego a jego ręka spadła. Musiałam stamtąd wyjść,
nie mogłam patrzeć na gębę blaszaka..
-Zaczekaj..
Spojrzałam za siebie, Aki, Al i Edward wyszli za mną. Byłam
wściekła...
-Dlaczego się na niego rzucasz?! Skąd wiesz że ma kamień
filozoficzny?!
-Zaraz jaki kamień?
Al patrzył na nas zaniepokojony a zarazem zaciekawiony?
-Po co homunkulusy miałyby tu siedzieć?! Pomyśl!
-JAKI KAMIEŃ?! JAKIE HOMUNKULUSY?!
Spojrzałam na minę Al'a był zły..
-Jeżeli ty mu nie powiesz, ja to zrobię.
Ed patrzył na mnie z niedowierzaniem, wiedziałam że teraz
przekreśliłam całkowicie swoje szanse na miłość, ale Al musi wiedzieć.
Wolałabym żeby on mu to powiedział ja jestem niedelikatna i mogłabym zrazić do
siebie jeszcze jedną osobę, chociaż pewnie i tak mnie znienawidzi.. Ed odwrócił
się i odszedł Al pobiegł za nim, wiem że go zraniłam czuje się podle. Aki
kręciła głową, no ładnie nawet Aki jest przeciwko mnie..
-Co się z tobą dzieje Fibi? Ostatnio zaczęłaś zachowywać się
jak suka..
Po tych słowach odwróciła się i poszła w stronę domku, w
drzwiach stała Astra patrzyła na mnie oskarżycielskim wzrokiem. Teraz nie
miałam już dokąd wracać, nie będę przecież stała na środku ulicy, odwróciłam
się i poszłam przed siebie. Mieszkańcy miasteczka patrzyli na mnie pogardliwie,
szeptali coś do siebie. Gdy tylko podnosiłam wzrok odwracali się i chowali albo
udawali że nic się nie dzieje. Wkurzali mnie, zatrzymałam się dopiero przy
rzeczce, przy której wcześniej stałam z tą dziewczyną od kota. Teraz dopiero
uświadomiłam sobie że nie znam jej imienia, ale może to i lepiej.. Przez
dłuższy czas myślałam o tym co powiedziała Aki, nie dość że jestem podła i
zimna to jeszcze otrzymałam miano suki...
Dlaczego zawsze jak chce dobrze kończy się to źle albo jeszcze gorzej..
Dlaczego ranie osoby na których mi zależy? Dlaczego wszyscy mimo tego ze jestem
tą 'suka' nie odejdą? Dlaczego mnie wspierają i pomagają mi kiedy tego
potrzebuje? Na te pytania pewnie nigdy nie znajdę odpowiedzi.. Ale boje się,
boje się że ode mnie odejdą, a ja wtedy nie będę mogła ich zatrzymać.. Zrobiło
się ciemną, gwiazdy pięknie się mieniły, ale nawet one nie potrafiły poprawić
mi humoru.. Nagle usłyszałam ciche wołanie, wstałam na równe nogi to była ta
dziewczyna z kotem..
Pobiegłam w miejsce przez nią wskazane, byli tam, blaszana
główka i długowłosa blondynka w czarnym stroju i jeszcze jakieś dwie, wyglądały
identycznie.
-Naprawdę! Przysięgam, jestem już blisko!
-Za długo, czas minął..
Blondyna zamachnęła się jej ręka zmieniła się w ogromną
maczetę..
-Nic nie wiesz o kamieniu hęę?
Blondynka i dwie pozostałe odwróciły się w moją stronę,
dziewczyna zatrzymała rękę przeobrażoną w maczetę przed samą szyją blaszaka.
Dzięki mnie jeszcze żyję.
-Jeżeli nie chcesz zginąć odejdź.
-Jeżeli nie chcesz zginą zostaw go, odejdź i spróbuj
zdechnąć..
Blondynka chyba nie była zadowolona z mojej wypowiedzi,
zmieniła maczetę z powrotem w rękę, podniosła nieprzytomnego filozofa i
popatrzyła na dwie stojące za nią dziewczyny..
-Gloom, Luminosity zabijcie ją.
-Z chęcią.
Dwie bliźniaczki wlepiły we mnie wzrok, uśmiechnęły się
przerażająco i rzuciły w moją stronę. Odbiłam się od ich złączonych rąk i
pobiegłam w stronę blondyny, skoczyłam i zanim zdążyłam ją złapać poczułam
ucisk w kostce. Była to ręka ciemniejszej z dziewczyn, pociągnęła a ja
uderzyłam z ogromną siłą o ziemie. Ciągnęła mnie w swoją stronę, ból w kostce
był wywołany poparzeniem. Stworzyłam z ziemi ostry kolec i wbiłam jej go w ta
rozciągniętą łapę. Kostka była poparzona, piekła mnie i szczypała. Stanęłam na
nogi choć trochę się chwiałam, to nie było zwykłe poparzenie... Druga
zaatakowała mnie z 'powietrza'. Szybko odskoczyłam i uniknęłam potężnego ciosu
ciemniejsza znowu mnie złapała tym razem za nadgarstek, a jasna znowu mnie
zaatakowała. Poczułam straszny ból kiedy ją kopnęłam żeby nie złamała mi
kręgosłupa. Nie mogłam ruszać nogą ból był potworny, przy kolejnej próbie
zabicia mnie podstawiłam rękę tej drugiej. Szybko wykorzystałam chwile nieuwagi
obu dziewczyn i użyłam alchemii wywołując przy tym duży wybuch. Musiałam
skierować je w stronę rzeki, nie mogłam pozwolić żeby umarł jakiś niewinny
człowiek. Mino ogromnego bólu pobiegłam w stronę rzeczki, noga była chyba
złamana, nadgarstek i kostka piekły mnie strasznie ale musiałam zacisnąć zęby i
biec przed siebie. Byłam już blisko gdy po silnym uderzeniu w ziemie
jasnowłosej ziemia jakby się rozstąpiła, a olbrzymie odłamki twardej ziemi
przygniotły mnie i odrzuciły kilka metrów. Nie mogłam oddychać, usilnie
próbowałam złapać oddech z marnym skutkiem. Obydwa potwory podeszły do mnie i
we dwie złapały mnie za gardło, nogi oderwały mi się od ziemi. To koniec,
zabiją mnie, nie mogę tak skończyć muszę pomóc Ed'owi odzyskać ciało, obiecałam
Aki że jeszcze kiedyś pójdziemy razem na gorącą czekoladę.. Nie mogę ich teraz
zostawić muszę im pomóc.. Szarpałam się, nie mogłam użyć alchemii te dwie
kreatury trzymały moje ręce... Już chciałam się poddać, ale zauważyłam Ed'a
który rzucił się w moją stronę.. Bliźniaczki odskoczyły gwałtownie a ja runęłam
na ziemie łapczywie łapiąc powietrze..
-W porządku?
-Bywało lepiej...
Ed stanął przede mną, Al zaraz obok niego, szczerze mówiąc
nie mam bladego pojęcia skąd on się tam wziął. Nie zauważyłam też Aki która
kucnęła obok mnie.. Dużo rzeczy mi umknęło podczas tych kilku sekund..
-Więc to prawda.. Ojciec Astry stworzył kamień..
-Nie no co ty! Ja po prostu uwielbiam się rzucać na ludzi,
to moje hobby..
Dałam głupią odpowiedz na głupie pytanie, a on zmierzył mnie
wzrokiem. Sam zaczyna a potem się wścieka..
-Kim one są?
-Homunkulusy, mówiłem ci o nich.
-To te nieśmiertelne istoty?
-Yhy..
A więc Ed wyjaśnił wszystko Al'owi.. Ed się do mnie odezwał,
Al się uśmiechną, Aki martwi się o moje zdrowie, może nie jest aż tak źle jak
mi się zdawało. Jeżeli przeżyje to starcie, to na pewno cała trójka będzie
katować mnie wzrokiem.. Wstałam z trudem, noga mi spuchła a poparzenia nadal
bolały, ale nie mogłam pozwolić by jakieś dwa śmiecie mnie pokonały..
-Uważajcie ta ciemna potrafi wydłużać ręce i zadaje
poparzenia..
Wszyscy popatrzyli na moją kostkę i nadgarstek..
-.. A ta jasna ma niesamowitą siłę..
Teraz natomiast wszyscy spojrzeli na moją nogę, patrzyli na
mnie a ja nie wiedziałam co mam robić. Jestem kiepskim wzorem, ale mnie
skatowały więc nie będę się złościć że gapią się na moje obrażenia po
nieudolnych próbach bronienia się..
-Jak się nazywają?
-Nie wiem nie zdążyłam ich zaprosić na herbatę..
-Był ktoś jeszcze?
-Tak, była jakaś blondynka tworzyła z ciała broń..
Ed pobiegł w ich stronę zaczęła się walka, nawet Aki coś tam
zdziałała, Al dawał z siebie wszystko, ja musiałam działać z miejsca najmniejszy
mój ruch sprawiał mi ból i wyłam doskonałą ofiarą. Ciemna podejrzewam że
nazywała się Gloom, kilka razy dotykała Ed'a mogę się tylko domyślać że jest
poparzony, Al z Aki próbowali pokonać jaśniejszą ona chyba miała Luminosity.
Nie mogłam tak stać i biernie przyglądać się temu wszystkiemu..
-Aki uważaj!
Używając alchemii zamroziłam wodę dzięki czemu Luminosity
poślizgnęła się i Aki miała szanse, do mnie podbiec a Al usiłował utrzymać ją w
sidłach.
-Musisz narysować krąg transmutacji, taki żeby objął je
obydwie...
Wytłumaczyłam siostrze co ma zrobić i zaraz zabrała się do
działania, kiwnęłam Ed'owi żeby utrzymał czarną jak najdłużej w miejscu żeby
Aki mogła skończyć krąg. Był zmęczony, tak samo jak Al i Aki, o mnie nie
wspomnę ale czułam się winna że nie mogę im pomóc. Mogę, ale wydaje mi się że w
takim stanie bardziej bym im przeszkodziła niż pomogła.. Aki skończyła.
Złożyłam ręce, zalśniły błękitną poświata, przyłożyłam dłonie do ziemi i
obydwie zaczęły dławić się i pluć czerwonymi kamieniami. Podejrzewam że to są
te 'sztuczne' kamienie, które na jakiś czas dają im siłę.. Luminosity przestała
pluć, Edward podszedł do niej i obciął jej głowę..
Dziewczyna.. a raczej ten stwór zamienił się w proch. Przez
chwile nieuwagi drugiej bliźniaczce udało się uciec. Ed kazał Aki zabrać mnie z
tego pobojowiska, a sam razem z Al'em pobiegli szukać Gloom.. Ręce znowu mi
krwawiły, ta dziwna niebieska poświata zwiększa siłę moich ataków, ale
potwornie rani mi dłonie.. Czułam się jakby spadła na mnie góra, Aki też była
zmęczona..
-Niezła jesteś.
-Naprawdę?
-Jasne!
Oczy jej zabłysły a na jej twarzy pojawił się uśmiech,
ciesze się że chodź na chwilę udało mi się ją rozweselić. Naprawdę była dobra,
zawsze zdawało mi się że sobie nie poradzi, ale myliłam się. Szłyśmy powoli
nawet nie wiem gdzie, nagle uświadomiłam sobie że ta blondyna zabrała ojca
Astry a ona została sama.. Na pewno już go więcej nie zobaczy, co teraz? Jak
się dowie zapłacze się, na pewno pomyśli że to moja wina, w sumie.. Po tym
napadzie i scenie jaką urządziłam w jej domu z udziałem jej tatusia, na pewno
oskarży mnie, ale próbowałam go ratować ale nie udało mi się..
-Myślisz że ją znajdą?
-Hyy? O nie wiem..
Pomaszerowałyśmy do małego szpitalika, tam nastawili mi
nogę, na szczęście była tylko wybita, Jednak udało mi się prawie skutecznie
uniknąć jej uderzenia. Po nastawieniu i zabandażowaniu mojej nogi zajęli się
poparzeniami, to był koszmar. Bolało strasznie, o mało nie zaczęłam krzyczeć z
bólu.. Kiedy skończyli już czyścić moje rany i bandażowali mój nadgarstek do
sali wszedł Ed i Al.. Aki która była lekko poobijana i podrapana, też
wyczyścili rany. Wszyscy zostaliśmy przebadani, lekarz i pielęgniarki wyszli z
sali zostawiając naszą czwórkę samą. Aki od razu zaczęła wypytywać ich o Gloom,
ja siedziałam cicho, myślałam co mam powiedzieć Asterze.. Jak ją przeprosić i w
ogóle, kiedy Edward powiedział że zniknęła..
-Jak to zniknęła?
-Normalnie nie było jej w domu, był pusty jakby nikogo tam
nie było od lat..
-To dziwne..
-I to jeszcze jak..
Nie wiedziałam co myśleć. Może ta blondyna ją złapała i
zabrała bo za dużo wiedziała? A może ona.. nie na pewno nie, chociaż miała w
sobie coś przerażającego.. Od razu po naszej rozmowie poszliśmy na pociąg nie
było sensu zostawać tu dłużej.. Na peronie zauważyłam że Ed ma zepsuta rękę, a
to znaczyło tylko jedno..
-Jedziemy do Resemboll!
-Taa Winry musi zrobić mi ramię.
O nie znowu ona! Wlałabym walczyć z homunkulusami niż
patrzeć na jej wiecznie niezadowoloną minę.. Jeszcze pewnie zostaniemy tam na
jakiś czas..
-Świetnie, nareszcie zobaczę się z Winry!
Aki była wręcz zachwycona, Al i Ed pewnie też.. Znowu będę
czuła się jak piąte koło u wozu.. Będziemy jechać tam aż trzy dni, może te
głupie rany zdążą się zagoić. Musze być w pełni sił, nigdy nie wiadomo co może
się wydarzyć..
Wsiedliśmy do pociągu i pojechaliśmy, tym razem Ed usiadł
koło mnie. Próbowałam nie spać ale kiedy zobaczyłam chrapiącą Aki i
zasypiającego Al'a, moje zmęczenie stało się bardzo odczuwalne. Oparłam się o
szybę i próbowałam zasnąć, ale głowa odbijała mi się od niej jak piłka co
raczej nie było pomocne w zaśnięciu. Spojrzałam sennymi oczami na równie
śpiącego Edwarda, oparłam się o jego rękę i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz