-Jesteśmy!
Al krzyknął tak głośno, po to żeby Ed i Izumi przestali
rozmawiać o rzeczach, o których nie powinnam wiedzieć.. Wszyscy siedzieli prze
stole i zajadali się pieczoną karkówką czy czymś innym, nie znam się na
mięsie.. Aki podbiegła do stołu wąchała i śliniła się pytając czy może się
poczęstować, oczy błyszczały jej się jak tysiące gwiazd strasznie reaguję na
jedzenie.. Al tak jak Aki dosiadł się do stołu, ja oparłam się o ścianę przy
drzwiach..
-Nie zjesz?
-Nie jestem głodna.
Aki spojrzała na mnie i w myślach powiedziała mi coś w stylu
"Nie wiesz co tracisz".. Może i nie wiem, ale nie będę jadła dopóki
nie przejdzie mi złość.. Al mówił że Izumi jest dla nich jak druga matka i ją
szanują, ale ja nie muszę jej szanować, nie jestem jej nic winna, nie czuje do
niej jakiegoś szczególnego respektu.. Za oknem prószył śnieg, było go coraz
więcej myślałam o moim odejściu, w taką pogodę nie było to raczej możliwe
zginęłabym pod warstwą śniegu.. Może zamiast szybkości i wytrzymałości powinnam
potrenować kopanie zawsze się jakoś przyda.. Głupia zamiast myśleć o tym gdzie
się podzieje myślę o kopaniu.. Z tej złości nawet myślenie mi nie wychodzi..
Izumi zjadła i odeszła od stołu, przeszywała mnie spojrzeniem spojrzałam na nią
obojętnymi oczami, odwróciła wzrok i włożyła talerz do zlewu..
-Chodź pokaże ci gdzie będziesz spała..
Nie odpowiedziałam nic poszłam za nią, ale ruszyłam się
dopiero wtedy jak weszła na schody. Szła przodem, potem szłyśmy dość długim
korytarzem, znowu zaczęłam myśleć o odejściu. Nagle Curtis odwróciła się
klasnęła w ręce i ze ściany wyleciał ogromny kamienny wąż.. W ostatniej chwili
podskoczyłam, odbiłam się rękami od 'łba' robiąc salto i pobiegłam po reszcie
nieruchomego już kamiennego gada. Nie wiem dlaczego ale nie chciałam jej zrobić
krzywdy, przypomniałam sobie co powiedział Al przy treningach "Atakuj
szybko, uderzaj mocno. Pamiętaj że masz szybko atakować a jeszcze szybciej
przemieszczać się i unikać ciosów. Kiedy to opanujesz i uznasz że masz
odpowiedni moment użyj alchemii.". Zastosowałam się do jego słów. Biegłam
w stronę Izumi odbiłam się mocno od 'ogona' robiąc kolejne salto i spadając
celowałam nogą w jej głowę. Tak jak przypuszczałam zrobiła unik, kiedy tylko
wylądowałam na ziemi kucnęłam i chciałam ją podciąć, odskoczyła. Odbiłam się
nogami od ziemi i pięścią uderzyłam ją w brzuch, kaszlnęła krwią. Uznałam to za
odpowiedni moment, złożyłam ręce i uderzyłam nimi o ziemie z taką siłą żeby
podłoga popękała, nie chciałam niczego tworzyć bo wiedziałam że uniknęłaby
każdej stworzonej przeze mnie 'kreatury'.. Tak jak przypuszczałam kobita
poślizgnęła się i upadła, podbiegłam do niej chciałam zrobić to co na początku,
ze skoku kopnąć ją w brzuch czy nogi gdziekolwiek byle nie mogła się ruszać.
Niestety nie wyszło tak jak chciałam złapała mnie za nogę i odrzuciła,
uderzyłam plecami o ścianę, nie mogłam oddychać. Znowu klasnęła w ręce i tym
razem posłała w moją stronę trzy większe węże.. Nie miałam innego wyboru,
stworzyłam potężny mur o który węże rozbiły się jak porcelana.. Wyskoczyłam zza
zrujnowanej ściany i zaatakowałam ją ponownie, tym razem musiałam szybko coś
wymyślić, wiedziałam że z nią ten sam numer jak poprzednio nie przejdzie i jak
mi się poszczęści znowu wyląduje na ścianie.. Obkładałam ją pięściami, kilka
razy oberwałam i to tak porządnie, ale i ona jak tylko ją uderzyłam pluła
krwią.. To nie zasługa moich ciosów tylko brak części wnętrzności reagowały na
silniejszy nacisk i wysiłek. Już chciałam użyć alchemii, ale ona złapała mnie w
kamienną pięść, stała dumna i uśmiechała się z pewnością siebie.. Usłyszałam
jak ktoś wbiegał na górę, o nie! Tak łatwo się nie dam! Zdołałam złożyć ręce i
pięść rozpadła się na drobne kawałki. Ręce znowu błyszczały na niebiesko, tym
razem były trochę ciemniejsze. Wściekłam się złożyłam je jeszcze raz i po tym
jak się zetknęły coś jakby ładunek elektryczny albo piorun poleciał w bok , coś
w stylu jakiejś błyskawicy czy czegoś. Rozłożyłam szybko ręce i dotknęłam szczątków
po 'wężach'. W stronę Izumi poleciały dwie wielkie dłonie jednej udało jej się
uniknąć, drugiej tak samo ale to był jej błąd pobiegłam szybko i odbiłam się
całą swoją siłą od stery gruzów i pięścią która była otoczona przez niebieską
poświatę uderzyłam ją w mostek. Kobieta plunęła ogromną ilością krwi,
podejrzewam że ta większa część była wywołana moim ciosem a reszta wywołana
brakiem wnętrzności. Już myślałam że po walce, ręce przestały być niebieskie a
ja dyszałam jakbym przebiegła ze sto kilometrów bez przerw.. Myliłam się,
kobieta wstała, chwiejnym krokiem podeszła kilka kroków w moją stronę i obie w
tym samym czasie uderzyłyśmy rękami o ziemie tworząc tej samej wielkości
kamienne pięści.. Szykowałam się do kolejnego ataku, gdy nagle obje kamienne dłonie
rozpadły się zanim zdążyły się dotknąć, między gruzami stał Ed, był wściekły..
-CO WY DO CHOLERY WYRABIACIE! CHCECIE ZBURZYĆ DOM!
-Nie wtrącaj się Ed!
Krzyknęłam do niego i już szykowałam się do kolejnego ataku,
przeszkodził mi w tym jednak Ed. Złapał mnie za ręce nie dając mi szans na
stworzenie czegokolwiek.. Przy Izumi stał już ten olbrzym, na środku korytarza
między mną a tą babą stał teraz Al i Aki.. Nie wiedzieli co się dzieję,
odepchnęłam od siebie Ed'a z taką siła że upadł i jękną z bólu.. Zauważyłam że
moje ręce znowu mają tą dziwną niebieską poświatę..
-Jesteś taka sama jak ona..
Spojrzałam na kobietę, o czym ona znowu pieprzy.. Do kogo ja
mogę być podobna, jaka jestem? Co ona może o mnie wiedzieć i czemu nagle
przestała być agresywna i dlaczego kierowała się w moją stronę? Wyszła zza
faceta, ale on cały czas za nią kroczył. Myśli że się go przestraszę?
-Jesteś jak swoja matka..
-Pieprzysz! Skąd możesz wiedzieć jaka ona była?!
-Znałam ją.. Znałam ją i twojego ojca.. Znałam całą waszą
rodzinę..
Aki wlepiła w nią oczy pełne łez, ale ja nie dałam się
nabrać na jej gadaninę.. Jak nic spękała a teraz pieprzy głupoty żeby zamydlić
mi oczy..
-Znała pani naszą matkę?
Aki podeszła do kobiety i ze łzami w oczach czekała na jej
odpowiedz, była pełna nadziei. Kobieta pokiwała tylko głową, wtedy łzy pociekły
Aki po policzkach, uśmiechnęła się do niej i zaczęła wypytywać ją o różne
rzeczy.. Ed i Al zajęli się podłogą i ścianami zanim cały dom legnie w gruzach.
Izumi spojrzała w moją stronę , niezadowolonymi oczami, jak zawsze były zimne i
nieprzyjemne. Jej twarz była bez wyrazu, włosy w nieładzie, ubranie miała
zakrwawione jak i usta, nadal ciekła z nich krew.. Ed i Al ukończyli naprawę
pomieszczenia, po czym zbliżyli się do Izumi. Stałam naprzeciw nich i nie
wierzyłam własnym oczom, wszyscy zaczęli opiekować się nią i sprawdzać rany.
Poczułam się jakbym nie istniała.. Może to i lepiej, teraz przynajmniej wiem na
czym stoję.. W pociągu nie zauważyli mojej nieobecności, a teraz udowodnili że
nie obchodzi ich co ze mną się dzieję.. Odwróciłam się i kierowałam się w
stronę schodów, zbiegłam po nich słysząc za sobą głos Ed'a i Aki.
-Fibi zaczekaj!
-Zostaw mnie! Nie zbliżaj się do mnie, ty i cała reszta!
Wyrwałam się z uścisku Ed'a i pchnęłam go na ścianę, o którą
uderzył plecami. Nie obchodziło mnie czy zrobiłam mu krzywdę teraz czy wtedy
kiedy oberwał na górze.. Miałam go dość, najpierw upewnia mnie w fakcie że
jestem dla niego kimś więcej, a później zapomina o moim istnieniu nie pytając
się nawet czy wszystko jest w porządku. Byłam wściekła, wyszłam trzaskając
drzwiami nie miałam najmniejszego zamiaru wracać do tego domu. Chciałam odejść
jak najdalej! Wszystko mnie bolało i piekło, niektóre ciosy Izumi mnie trafiały
nie powiem że były lekkie, raczej wręcz przeciwnie.. Odczuwałam taką
wściekłość, skręciłam w jakąś uliczkę oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać.
Zjechałam po niej w dół i usiadłam na śniegu. Nie mam bladego pojęcia dlaczego
zaczęłam płakać.. Może to ze wściekłości? A może raczej ze smutku? Sama nie
byłam pewna, przestałam być pewna czegokolwiek.. Znowu czułam nienawiść, złość,
smutek, a zarazem byłam zadowolona z tego że nikt nie będzie po mnie płakał jak
zniknę. Nikt nie będzie żałował że mnie nie zatrzymał.. Znowu zaczęłam myśleć o
Edzie.. Zaledwie wczoraj poczułam się jakbym wygrała w życiu całe szczęście, a
dziś czuję się jakbym została perfidnie oszukana, poczułam się jak śmieć, jak
zużyta niepotrzebna stara zabawka... Nigdy więcej nie dam się oszukać, nie będę
płakać z powodu żadnej osoby. Nigdy więcej nie dam sobą pomiatać i nigdy więcej
nie zbliżę się do kogokolwiek. Nie będę mówiła o moich uczuciach, od dziś się
ich wyprę. Od dziś stanę się maszyną, będę mówiła to co uważam, będę robiła to
co będę chciała i nie będę słuchała kogokolwiek. Teraz już wiem że ludziom nie
można ufać, każdy człowiek jest zakłamany, każdy jest oszustem i kłamcą..
Błądziłam gdzieś myślami po krainie wspomnień, szukałam
miejsca gdzie o wszystkim zapomnę, byłam przemarznięta i mokra od śniegu, tylko
on mi pozostał.. Ulice tego miasteczka były puste, wszędzie było ciemno. W
niektórych domach paliły się światła, byłam ciekawa która to godzina..
Postanowiłam nie wracać do domu.. chciałam znaleźć jakiś motel.. Po kilku
godzinach szukania znalazłam. Wynajęłam pokój na jedną noc, weszłam do
pomieszczenia wskazanego przez jakiegoś chłopaka. Pokój był mały, łóżko, stolik
radio i mała lodóweczka z jedzeniem.. Zamknęłam drzwi na zamek i rzuciłam się
na łóżko. W recepcji podałam fałszywe nazwisko w razie jak ktoś by mnie szukał
w co wątpię.. Pogrążyłam się w myślach, znowu odbiegłam od rzeczywistości.. Nie
mogłam przestać myśleć o tym fałszywym, podłym, kłamliwym dupku.. Złe
wspomnienia o nim muszę wziąć razem ze sobą, muszę pójść w miejsce gdzie nie
będzie mógł mnie znaleźć.. Tylko gdzie? Mam nadzieje że po moim odejściu nagle
zrozumie że mnie już nie ma, że został sam. Mam nadzieje że poczuję ten sam ból
który teraz czuję ja.. Mogę tylko prosić o to żeby cierpiał tak jak ja
cierpiałam, patrząc na niego wtedy przy schodach.. Mam tylko nadzieję że nic mu
się nie stanie, że nic nie stanie się Aki ani Al'owi.. O czym ja myślę..
Wszyscy mnie zostawili, opuścili mnie wtedy kiedy najbardziej ich potrzebowałam
.. Teraz już wiem że ja nie umiem dłużej tak żyć w tej niepewności, pośród tylu
kłamstw i ukrywania przede mną ważnych informacji.. Nie potrafiłabym już im
zaufać.. Szkoda że ta miłość okazała się być tylko moim marnym wyobrażeniem,
szkoda że nie przeżyje i nie zobaczę tego co mogłoby być przede mną.. Nie wiem
dlaczego byłam tak naiwna, nie wiem dlaczego wierzyłam w każde jego słowo..
Byłam głupia, jak ja mogłam w ogóle pomyśleć o tym że mam szanse 'wygrać' z
kimś kogo on zna od dzieciństwa.. Z osobą o którą w dzieciństwie dwóch braci
kłóciło się, kto się z nią ożeni... Winry widziała już wtedy na peronie że
stanie się coś co nas poróżni.. Nie wiem skąd i nie wiem czy ona maczała w tym
palce, wiem za to że wygrała.. Niech sobie weźmie tego parszywego kundla, niech
go sobie weźmie i niech oboje dadzą mi spokój.. Niech sobie wyjdzie za niego za
mąż, niech urodzi mu pięćdziesiątkę dzieci i niech zamieszkają w spokojnym
Resemboll. Ona będzie naprawiała protezy a on niech buduję sobie domy za pomocą
alchemii. Niech pasą sobie kozy i niech umrą szczęśliwi.. Mam ich gdzieś.. Nigdy więcej nie dam
zniszczyć swoich uczuć, nie dam się okłamywać.. Już nigdy nie pozwolę by ktoś
traktował mnie jakbym była nikim! Kilak godzin rozmyślałam o tym wszystkim, o
słowach Izumi, o matce i ojcu, o tym pieprzonym dupku i jego blond dziuni.
Przykryłam się kołdrą i próbowałam zasnąć.. Po kilku minutach rozmyślania o
rodzicach zasnęłam. Byłam tylko ciekawa dlaczego nie mogę ich sobie przypomnieć
..
Obudziłam się rano z potwornym bólem pleców.. Łóżko nie było
zbyt wygodne ale lepsze to niż spanie na zamarzniętej ziemi. Zjadłam coś co
było w małej lodówce i poszłam do recepcji oddać klucz do drzwi.. Wczoraj
przemyślałam sobie wszystko jeszcze raz i doszłam do wniosku że nie mogę
zachować się jak tchórz, jeżeli chce odejść muszę tam wrócić i powiedzieć to
chociaż Aki. Wiem że się nie przejmie, a nawet jeśli to podjęłam już decyzje
wyjadę stąd jak najszybciej, wrócę do Centrali, pójdę do Mustanga i wypytam go
o wszystkie dane dotyczące moich rodziców. Nie wspomnę ani słowem o
homunkulusach, to nie moja sprawa nie jestem wojskowym kundlem, to że
powierzono mi to zadanie nie czyni ze mnie żołnierza więc nie mam obowiązku
składania raportów.. Teraz jednak muszę się skupić na moim pierwszym zadaniu, a
mianowicie oświadczeniu tym łgarzom o mojej decyzji i o tym że przez dłuższy
czas się raczej nie spotkamy, o ile w ogóle kiedyś się spotkam.. Będą udawać
przejętych, a jak tylko odejdę wyprawią huczną imprezę z okazji mojego
odejścia.. Aki jak zwykle wpadnie w histerie, ale nie obchodzi mnie już ona,
tak jak wczoraj postanowiłam wyzbędę się uczuć i przyjmę to obojętnie. Nie mam
zamiaru nikogo przepraszać czy przytulać, nie będę nikogo pocieszać i na pewno
nie będę płakać. Dochodziłam już do domu Izumi Curtis, poczułam lekki strach,
ale nie poddałam się i dumnym krokiem szłam przed siebie. Z domu jak na
zawołanie wyszła Aki, była w dobrym humorze, mój strach miną zastąpiła go
złość..
-Fibi!
Aki podbiegła do mnie i chciała się przytulić, zatrzymałam
ją wyciągając przed siebie rękę. Miałam bezbarwną minę i zimne oczy, nie
chciałam by cokolwiek wyczuła czy przewidział. Uśmiech na twarzy siostry
zastąpił smutek i zaciekawieni.
-Martwiliśmy się o ciebie gdzie była?
-Przestań pieprzyć Aki! Nie chce już dłużej słuchać tych
bzdur!
Siostra jeszcze bardziej posmutniała a łzy napłynęły jej do
oczu.. Byłam twarda, a jej łzy nie robiły już na mnie wrażenia..
-Wyjeżdżam, nie zobaczymy się już więcej, przynajmniej przez
pewien czas.. Nie szukajcie mnie i dajcie mi święty spokój. Mam was dość, całej
trójki.. Jesteście już dla mnie obojętni. Chce żebyście żyli tak jakbyśmy się
nie znali, to się tyczy zwłaszcza ciebie Aki. Chce żebyś żyła własnym życiem i
nie martwiła się o mnie. Muszę dowiedzieć się czegoś o sobie i załatwić kilka
spraw. Chcę żebyś teraz zrobiła to co miałaś zrobić wychodząc z tego domu i
chce żebyś milczała przynajmniej do czasu odjazdu mojego pociągu. Jasne?
Aki tonęła we łzach, zrobiło mi się jej żal ale musiałam być
twarda i postawić na swoim, nie mogłam na sam koniec okazać jakichkolwiek
uczuć. Chciałam żeby pomyślała że wszyscy są dla mnie niczym, są dla mnie
obojętni i nie przejmę się wcale ich śmiercią.
-JASNE!?
-Tak..
Pokiwała nerwowo głową kilka razy, spojrzałam przed siebie i
odeszłam. Nie odwróciłam się ale wiem że patrzyła jak odchodzę, jak jedyna
siostra odchodzi od niej z myślą że jest śmieciem. Czułam się podle i nie
wytrzymałam, łza pociekła mi po policzku ale nie mogłam jej wytrzeć ponieważ
zauważyłaby i szybko domyśliłaby się że jednak zależy mi na nic. Zaraz
zaczęliby mnie szukać i znając życie znaleźliby mnie.. Tak więc szłam przed
siebie dopiero na peronie otarłam pojedynczą łzę. Wsiadłam do pociągu, który po
chwili odjechał, byłam pewna że Aki zdążyła już wszystkim powiedzieć, co jak co
ale ona nigdy nie utrzyma wszystkiego w tajemnicy.. Bałam się tylko że Ed albo
Aki przybiegną i zdążą za pomocą alchemii czy czegokolwiek zatrzymać pociąg,
ale tak się nie stało. Po dwudziestu czterech godzinach wysiadłam z pociągu,
byłam już w centrali. Miasto było duże więc mogłam ukryć się w każdym miejscu,
jednak nie zamierzałam zostawać tu długo. Chcę tylko zdobyć akta rodziców,
dowiedzieć się co to za błękitna poświata na moich rękach podczas walki i
wyjeżdżam stąd byle gdzie.. W miejsce gdzie nikt nie będzie mnie okłamywał,
gdzie będę mogło trochę odpocząć i poukładać myśli, a potem zacznę szukać
wszystkiego innego. Może odnajdę siebie, albo skopie tyłek jakiemuś
homunkulusowi, nie wiem. Przecież teraz będę miała wiele czasu do namysłu..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz