środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 18. Powrót


Mijały dni, tygodnie, miesiące, aż minęło półtora roku.. Zaczęła się wiosna i postanowiłam wrócić.. no właśnie, gdzie? Nie mogę tego miejsca nazwać domem, bo to miejsce było mi obce.. Oczami wyobraźni sięgnęłam moich niektórych wspomnień i złożyłam je w całość, wyglądało nieźle.. Nie pamiętam już wszystkiego tak dokładnie, pamiętam więcej tych złych wspomnień.. Cieszę się że pamiętam całą trójkę moich byłych towarzyszy.. Twarz Aki i jej śmiech, uśmiechniętą buźkę Al'a jak budził mnie co rano, pamiętam też Ed'a.. Ciekawe czy oni mnie nadal pamiętają.. Wyjeżdżając popełniłam błąd, teraz wiem więcej o sobie ale zraziłam do siebie wielu ludzi.. Niedawno jak leżałam na ziemi patrząc w gwiazdy uświadomiłam sobie znaczenie mojego snu, który męczył mnie praktycznie co noc.. Wybrałam prostą i łatwą drogę rozumu. Gdybym jednak wybrała tą krętą pełną bólu i cierpienia a mimo to pełną miłości i piękna drogę serca, dostałabym od życia coś czego rozum nigdy nie pojmie.. Zdałam sobie sprawę co znaczyło lustro i dlaczego tak bardzo mnie pokaleczyło. Cierń jaki wbił mi się w serce wtedy na krętej ścieżce, oznaczał że kłótnie, zawody miłosne, wzajemna nienawiść, to wszystko da się wytrzymać. Ja poszłam drogą rozumu, który okazał się być zgubny.. Rany po cierniach znikną, ale ciało pokaleczone pękniętym lustrem zostaną. Zostaną blizny, ale nie na ciele ale w sercu i nie moim ale Aki, Al'a i Ed'a.. Jeżeli mnie posłuchał i zapomniał o mnie, albo znienawidził nie daruje sobie.. Ciekawa jestem co u Aki.. Może urosła? Niee ten mały pulpecik na pewno się nie zmienił.. Wysiadłam z pociągu, przeciągnęłam się i spojrzałam na napis przy wyjściu "Witamy". Centrala, teraz wydawała mi się jakoś mniej szara, ale może to zasługa tego że trochę ją podkoloryzowałam jak ją wspominałam.. Poszłam do hotelu, tego samego hotelu w którym pierwszy raz zamieszkaliśmy wszyscy razem. Wynajęłam ten sam pokój, nie zrobiłabym tego ale innych pokoi nie było.. Wchodząc do mieszkania uderzyła we mnie fala wspomnień.. Korytarzyk i ta pierwsza chwila kiedy Edward patrzył mi w oczy.. Potem scena z ciastkami i Aki, nasze rozmowy.. Poszłam do pokoju w którym spałam poprzednim razem, przypomniała mi się ta noc kiedy śnił mi się ten koszmar. Ed mi wtedy bardzo pomógł.. Wzięłam odświeżający prysznic, zjadłam coś i wyszłam na miasto chciałam sobie wszystko przypomnieć. Chodziłam kilka godzin, obeszłam prawie wszystko dookoła. Zauważyłam kawiarnie, w której kiedyś umówiłam się z Jessy'm.. Nie było to jedno z moich ulubionych wspomnień, raczej odłożyłam je na półkę z napisem "niepotrzebne". Spuściłam wzrok i szybszym krokiem chciałam ominąć kawiarnie, ale nagle poczułam jakbym walnęła w słup i po chwili leżałam na ziemi.
-Patrz jak idziesz baranie!
-Oh przepraszam panienko..
Ten głos zabrzmiał jakoś znajomo, podniosłam głowę i zauważyłam majora Armstronga..
-Dawno pana nie widziałam majorze.
-Hęę? Znamy się?
-Oczywiście majorze Armstrong, zna major tą dziewczynę. O ile się nie mylę to chyba Fibi Sparke, mam rację?
Odchyliłam głowę i zauważyłam za plecami Armstronga kobietę, to Maria Ross. Pokiwałam głową, Armstrong pomógł mi wstać i nagle mnie przytulił. To było dziwne bo zaczął płakać, prawie go nie znam a on mnie przytula i płacze że przyjechałam.. Poklepałam go po plecach, Ross podobnie jak ja nie wiedziała co się właściwie stało.. Armstrong oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
-Ed i reszta na pewno się ucieszą że wróciłaś.
-Oni tu są?!
-Tak zaraz powinni...
Przerwał ponieważ z kawiarni wyszła trójka przyjaciół.. Cała trójka wlepiła we mnie wzrok, stali jakby sparaliżowani. Wszyscy wyglądali tak samo jak ich zapamiętałam. Aki podeszła do mnie, znowu leżałam na ziemi.. Jednak coś się zmieniło, była o wiele silniejsza.. Wstałam i otrzepałam się, ale ona znowu do mnie podeszła.. Już się przygotowałam na cios, w końcu zasłużyłam sobie..Zamknęłam oczy i czekałam aż mnie uderzy, ale ona wcale mnie nie uderzyła.. Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła, płakała..
-Głupia Fibi!
Jej łzy spływały mi na ramie, podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Wtuliłam się w jej ramię, musiałam powstrzymywać łzy.. nie chciałam żeby widzieli jak beczę.. Poparzyła na mnie załzawionymi oczami, uśmiechnęła się do mnie.. Spojrzałam na Al'a który też się do mnie uśmiechał i miał takie błyszczące oczy, może on też się popłakał? Jedyną osobą która nie zwróciła (a raczej udawała że mnie nie widzi) na mnie uwagi był Ed. Stał odwrócony, nawet na mnie nie spojrzał, raczej nie mam większej szansy na bliższy kontakt.. Pewnie posłuchał mojej rady i teraz mnie nienawidzi, choć to do niego nie podobne.. przecież on nikogo nie słucha...
-Idziemy..
-Ale..
-Aki!
Siostra spojrzała na mnie i posmutniała..
-Idź zobaczymy się kiedy indziej.
Uśmiechnęłam się na co ona odwzajemniła się tym samym. Minęła mnie i poszła w stronę Ed'a.. Odwróciłam się, on też był odwrócony, patrzyliśmy sobie chwile w oczy. Były bezbarwne jednak coś się w nich kryło ale nie mam pojęcia co.. Nagle odwrócił się i cała trójka poszła, Aki odwracała się co jakiś czas machając mi. A Al lekko się odwracał.
-Wybacz Ed'owi on..
-Nie. To moja wina.
Armstrong uśmiechnął się do mnie, po kilku minutach poszłam do hotelu. Leżąc na łóżku i myśląc co dalej, przypomniałam sobie że ta babka jak ona tam miała.. Nie ważne wie coś o rodzicach.. Może powinnam do niej pojechać, ale to oznacza że będę musiała ją przeprosić...
Długo myślałam o wybraniu się do tej kobiety, aż w końcu doszłam do wniosku że to dobry pomysł. Godzinę później siedziałam już w pociągu... Słońce powoli zachodziło, starałam pogodzić się z faktem że nie mam już nikogo. No może tylko Aki, ale ona też na pewno mi już nie zaufa i już nie będzie między nami tak samo..  Wysiadając z pociągu przed oczami przeleciały mi wspomnienia. Główna ulica i motel na rogu miasteczka też przywołał falę niechcianych wspomnień... Po chwili byłam już przed domem Izumi, nawet nie musiałam pukać. Kobieta stanęła w drzwiach i patrzyła na mnie swoim zimnym spojrzeniem.
-Kogo my tu mamy? Czego chcesz?
-Pogadać..
-Chyba nie mamy o czym.
Izumi próbowała zamknąć drzwi, ale nie pozwoliłam jej.. Włożyłam stopę między drzwi a futrynę. Kobieta spojrzała na mnie.
-A mi się wydaję że mamy..
Izumi odeszła od drzwi dając mi do zrozumienia bym weszła. W środku siedział ten olbrzym i chłopak który rok temu dziwnie się na mnie parzył.. Izumi poszła do ogrodu ja poszłam za nią, byłam skupiona i przygotowana na jakikolwiek atak z jej strony. Przestałam jej ufać po ostatniej wizycie tutaj.. Co prawda wtedy byłam jeszcze słaba, nie mogłam sobie przypomnieć wszystkiego czego się nauczyłam przed swoją 'śmiercią'... Teraz jest inaczej jestem silniejsza, bez żadnych trudności dałabym sobie z nią radę..
-Więc co chcesz usłyszeć?
-Ostatnim razem mówiłaś że znałaś moją rodzinę..
-Nie.. Powiedziałam że znałam twoją matkę i ojca..
-Chciałabym żebyś mi o nich opowiedzia..
-Nie muszę tego robić.. Niby dlaczego miałabym ci pomóc? Może dlatego że rozwaliłaś mi pół domu? A może dlatego że skrzywdziłaś swoją młodszą siostrę? Nie wiem pewnie mam ci to powiedzieć dlatego że skrzywdziłaś i złamałaś serce Ed'owi, który jest dla mnie jak syn! No dalej powiedz dlaczego miałabym w ogóle ci cokolwiek mówić?!
Jej słowa przeszyły mnie i sprawiły że chciało mi się płakać. Ona miała rację, ale nie przyszłam tu po to by wysłuchiwać jej kazań. Przyjechałam tu w konkretnej sprawie i chce żeby mi odpowiedziała.. Zagryzłam wargę i powstrzymałam łzy.
-Powiedz mi co wiesz i już nigdy mnie tutaj nie zobaczysz. Jeżeli mi tego nie powiesz..
-To co?!
Spojrzałam na nią groźnym wzrokiem, ale nie przestraszyła się muszę jej udowodnić co potrafię zrobić żeby się dowiedzieć. Lekko musnęłam dłonią o drugą dłoń, podniosłam ją w kierunku beczki która stała po mojej prawej stronie kilka metrów ode mnie. Nie spuszczając oczu z Izumi zacisnęłam pięść a z beczki pozostały wióry. Kobieta spojrzała na mnie, unosząc lekko głowę, nie wiem czy się przestraszyła czy nie, miałam nadzieje że dzięki temu powie mi wszystko co wie..
-Straszysz mnie?
-Nie.. Uświadamiam ci tylko że nie będę się z tobą bawić. Powiedz mi co wiesz, albo poczujesz się jak ja gdy straciłam wszystkich których kochałam..
Po moich słowach przełknęła ślinę, nie wydawała się już taka groźna i pewna siebie. Chyba mi uwierzyła.. Z domu wybiegł olbrzym, ten chłopak i nie wierzyłam własnym oczom, obok nich stała znajoma trójka.. Ed, Aki i Al? Co oni tutaj robią? Gapili się na mnie i nagle Ed klasnął w ręce i uderzył nimi o ziemie. Wielki 'wąż' z ubitej ziemi uderzył w miejsce gdzie przed chwilą stałam, udało mi się odskoczyć i uniknąć ciosu. Wylądowałam kilka metrów od Izumi, kiedy znowu w moją stronę leciał wał ubitej ziemi. Złożyłam ręce i skacząc przyłożyłam rękę do 'węża', który się rozpadł, drugi wyleciał z kurzu który powstał po rozwaleniu tego pierwszego. Kopnęłam go i ten też się rozpadł, upadłam na ziemię dotykając kolanem ziemi. Nie mogłam w to uwierzyć Ed mnie atakował, czy to oznacza że teraz bierze mnie za wroga?
-Dość!
Wszyscy spojrzeliśmy się na Izumi.. Ja po chwili znowu spojrzałam na Ed'a, który patrzył zimnym a jednocześnie palącym mnie wzrokiem..
-Spadam stąd. Nic tu po mnie..
Odwróciłam się i przeskoczyła przez ogrodzenie. Odwróciłam lekko głowę i zauważyłam że każdy prócz Izumi patrzy w moją stronę. Nie wiedziałam co się stało.. Dlaczego on mnie atakował? Nie chce być jego wrogiem.. Dopiero teraz zauważyłam że moja noga spuchła, a nadgarstek krwawi.. Poszłam w stronę motelu, w którym mieszkałam (a raczej spędziłam noc) tamtego dnia.. Już się chciałam zameldować gdy usłyszałam ogromny huk.. Wybiegłam przed motel i kilkanaście metrów dalej w miejscu gdzie znajdował się dom Izumi, zauważyłam unoszący się dym i kurz.. Pobiegłam w tamtą stronę, Ed na pewno bez potrzeby nie używałby alchemii.. Wybiegłam na róg ulicy na której znajdował się dom Izumi, tak jak myślałam.. Wszyscy stali w gotowości, przed ruinami domu stała czarna dziewczyna.. To ta sama którą widziałam przed atakiem psychopaty.. Podniosła głowę równocześnie wyjmując sobie z szyi kamienny kolec, oczy skierowała na Ed'a który zaraz zaczął krzywić się z bólu.. Nie myśląc za wiele pobiegłam w jej stronę, wiedziałam że nie obejdzie się bez bluebeam*. Gdy już moje ręce przyjęły swoją jaskrawo niebieską barwę odbiłam się od ziemi, tym samym tworząc ogromną kulę wody, którą 'wyssałam' z ziemi. Rzuciłam się na dziewczynę, która oderwała wzrok od Ed'a i reszty i odskoczyła. Stanęłam przed Ed'em, dziewczyna wlepiała we mnie wzrok, tym samym spojrzeniem jakie sparaliżowało resztę, ale ja nic nie poczułam. Dziewczyna błyskawicznie się przemieszczała, a jakby tego było mało z rąk leciała jej jakaś fioletowa ciecz. Nie miałam najmniejszego zamiaru sprawdzać co to jest.. Zauważyłam nieprzytomną Izumi i ledwo żyjącą trójkę..
-Uciekajcie stąd ja się nią zajmę..
Ed nie posłuchał mnie i pobiegł w stronę dziewczyny, która z łatwością i niesamowitą lekkością cisnęła nim tak że wylądował na gruzach domu w miejscu, w którym przed chwilą stał. Podniósł się i znowu chciał rzucić się na dziewczynę, nogi mu się trzęsły, był poturbowany i wszędzie była krew..
-Wiem że mi nie ufasz, ale jak tak dalej pójdzie zginiesz!..
Ominął mnie i znów chciał biec w jej stronę, ale musiałam go jakoś zatrzymać..
-..Nie popełniaj tego samego błędu co ja! Jeżeli zginiesz Al zostanie sam, tylko dlatego że mi nie ufałeś! Wiem że to trudne, ale uwierz mi, chce wam pomóc. Więc zabierz stąd Izumi i resztę w bezpieczne miejsce..
Nie posłuchał, Wszyscy patrzyli na niego, jak chwiejnym krokiem zbliża się do śmiejącej dziewczyny..
-Do jasnej cholery! ZEJDŹ MI Z DROGI!
Skoro nie chciał mnie posłuchać nie mogłam pozwolić żeby się do niej zbliżył.. Kule wody zmieniłam w lód i 'rzuciłam' nią w stronę dziewczyny, która odskoczyła do tyłu. Tak jak chciałam, klasnęłam z ogromną siłą w ręce, kula zmieniła się w tysiące lodowych igieł. Wiem że ten stwór jest nieśmiertelny, więc nie mogłam przestać jej atakować.. Z ziemi stworzyłam ogromny kolec, który przebił jej głowę, stanęłam na jego szczycie i za pomocą wody z drzewa, które ocalało, zrobiłam coś w rodzaju ostrych okrągłych pił. Wiedziałam też że homunkulusy giną gdy zabraknie im życiodajnej energii jaką dostarcza im ten fałszywy kryształ.. Obcinałam jej głowę kilkadziesiąt razy, myślałam że kiedyś te kamienie się skończą.. Musiałbym chyba czekać ze sto lat.. Byłam już zmęczona, to kosztuje mnie za dużo energii.. Moje ciosy zaczęły być coraz słabsze,aż w końcu dziewczyna wstała i cisnęła mną o ziemie, po czym kopnęła mnie tak mocno że nie mogłam oddychać.
-Ty głupia, nędzna dziewczyno. Myślisz że mnie zabijesz? Ha.. a to dobre.. Chyba nie wiesz kim ja jestem..
Patrzyłam na jej uśmiechnięta twarz, jej oczy mnie przerażały.. Nagle poczułam szczypanie w lewym ręku. Do rany nalewała mi się fioletowa ciecz dziewczyny.. Rana piekła mnie strasznie,a le zacisnęłam zęby i próbowałam wstać..
-Hahahaha! Teraz odpowiesz za wszystkie moje 'śmierci' gnido! Poczuj gniew Curse!!
Jej oczy zmieniły kolor na czarno fioletowy, fiolet świecił się tak intensywnie.. Poczułam okropne pieczenie, ból był nie do zniesienia.. nie mogłam się powstrzymać zaczęłam krzyczeć. Ciało miałam sparaliżowane, czułam się jakby jakaś trucizna opanowywała mi ciało, kawałek po kawałku. Ból stawał się coraz silniejszy, pieczenie można teraz porównać do ognia.. Trucizna była chyba coraz bliżej serca..
-GIŃ!!
Poczułam jakby wyrwano mi serce, obraz stał się rozmazany.. Zauważyłam tylko wielki fioletową szpile, która była wycelowana w moją stronę, w lewą stronę.. Nie mogłam się ruszyć, chciałam uciekać, chciałam krzyczeć, ale nie mogłam.. Moje ciało było bezwładne..
-Nieeee!!!
Patrzyłam przed siebie, ból ustał, wróciło mi czucie i widziałam wszystko doskonale.. Przede mną stała Aki, jej ciało było przebite fioletową szpilą.. Siostra osunęła się na ziemie, szpila przebiła jej serce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz