Mijały dni, tygodnie, miesiące, aż minęło półtora roku..
Zaczęła się wiosna i postanowiłam wrócić.. no właśnie, gdzie? Nie mogę tego
miejsca nazwać domem, bo to miejsce było mi obce.. Oczami wyobraźni sięgnęłam
moich niektórych wspomnień i złożyłam je w całość, wyglądało nieźle.. Nie pamiętam
już wszystkiego tak dokładnie, pamiętam więcej tych złych wspomnień.. Cieszę
się że pamiętam całą trójkę moich byłych towarzyszy.. Twarz Aki i jej śmiech,
uśmiechniętą buźkę Al'a jak budził mnie co rano, pamiętam też Ed'a.. Ciekawe
czy oni mnie nadal pamiętają.. Wyjeżdżając popełniłam błąd, teraz wiem więcej o
sobie ale zraziłam do siebie wielu ludzi.. Niedawno jak leżałam na ziemi
patrząc w gwiazdy uświadomiłam sobie znaczenie mojego snu, który męczył mnie
praktycznie co noc.. Wybrałam prostą i łatwą drogę rozumu. Gdybym jednak
wybrała tą krętą pełną bólu i cierpienia a mimo to pełną miłości i piękna drogę
serca, dostałabym od życia coś czego rozum nigdy nie pojmie.. Zdałam sobie
sprawę co znaczyło lustro i dlaczego tak bardzo mnie pokaleczyło. Cierń jaki
wbił mi się w serce wtedy na krętej ścieżce, oznaczał że kłótnie, zawody
miłosne, wzajemna nienawiść, to wszystko da się wytrzymać. Ja poszłam drogą
rozumu, który okazał się być zgubny.. Rany po cierniach znikną, ale ciało
pokaleczone pękniętym lustrem zostaną. Zostaną blizny, ale nie na ciele ale w
sercu i nie moim ale Aki, Al'a i Ed'a.. Jeżeli mnie posłuchał i zapomniał o
mnie, albo znienawidził nie daruje sobie.. Ciekawa jestem co u Aki.. Może
urosła? Niee ten mały pulpecik na pewno się nie zmienił.. Wysiadłam z pociągu,
przeciągnęłam się i spojrzałam na napis przy wyjściu "Witamy".
Centrala, teraz wydawała mi się jakoś mniej szara, ale może to zasługa tego że
trochę ją podkoloryzowałam jak ją wspominałam.. Poszłam do hotelu, tego samego
hotelu w którym pierwszy raz zamieszkaliśmy wszyscy razem. Wynajęłam ten sam
pokój, nie zrobiłabym tego ale innych pokoi nie było.. Wchodząc do mieszkania
uderzyła we mnie fala wspomnień.. Korytarzyk i ta pierwsza chwila kiedy Edward
patrzył mi w oczy.. Potem scena z ciastkami i Aki, nasze rozmowy.. Poszłam do
pokoju w którym spałam poprzednim razem, przypomniała mi się ta noc kiedy śnił
mi się ten koszmar. Ed mi wtedy bardzo pomógł.. Wzięłam odświeżający prysznic,
zjadłam coś i wyszłam na miasto chciałam sobie wszystko przypomnieć. Chodziłam
kilka godzin, obeszłam prawie wszystko dookoła. Zauważyłam kawiarnie, w której
kiedyś umówiłam się z Jessy'm.. Nie było to jedno z moich ulubionych wspomnień,
raczej odłożyłam je na półkę z napisem "niepotrzebne". Spuściłam
wzrok i szybszym krokiem chciałam ominąć kawiarnie, ale nagle poczułam jakbym
walnęła w słup i po chwili leżałam na ziemi.
-Patrz jak idziesz baranie!
-Oh przepraszam panienko..
Ten głos zabrzmiał jakoś znajomo, podniosłam głowę i
zauważyłam majora Armstronga..
-Dawno pana nie widziałam majorze.
-Hęę? Znamy się?
-Oczywiście majorze Armstrong, zna major tą dziewczynę. O
ile się nie mylę to chyba Fibi Sparke, mam rację?
Odchyliłam głowę i zauważyłam za plecami Armstronga kobietę,
to Maria Ross. Pokiwałam głową, Armstrong pomógł mi wstać i nagle mnie
przytulił. To było dziwne bo zaczął płakać, prawie go nie znam a on mnie
przytula i płacze że przyjechałam.. Poklepałam go po plecach, Ross podobnie jak
ja nie wiedziała co się właściwie stało.. Armstrong oderwał się ode mnie i
spojrzał mi w oczy.
-Ed i reszta na pewno się ucieszą że wróciłaś.
-Oni tu są?!
-Tak zaraz powinni...
Przerwał ponieważ z kawiarni wyszła trójka przyjaciół.. Cała
trójka wlepiła we mnie wzrok, stali jakby sparaliżowani. Wszyscy wyglądali tak
samo jak ich zapamiętałam. Aki podeszła do mnie, znowu leżałam na ziemi..
Jednak coś się zmieniło, była o wiele silniejsza.. Wstałam i otrzepałam się,
ale ona znowu do mnie podeszła.. Już się przygotowałam na cios, w końcu
zasłużyłam sobie..Zamknęłam oczy i czekałam aż mnie uderzy, ale ona wcale mnie
nie uderzyła.. Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła, płakała..
-Głupia Fibi!
Jej łzy spływały mi na ramie, podeszłam do niej i mocno ją
przytuliłam. Wtuliłam się w jej ramię, musiałam powstrzymywać łzy.. nie
chciałam żeby widzieli jak beczę.. Poparzyła na mnie załzawionymi oczami,
uśmiechnęła się do mnie.. Spojrzałam na Al'a który też się do mnie uśmiechał i
miał takie błyszczące oczy, może on też się popłakał? Jedyną osobą która nie
zwróciła (a raczej udawała że mnie nie widzi) na mnie uwagi był Ed. Stał
odwrócony, nawet na mnie nie spojrzał, raczej nie mam większej szansy na
bliższy kontakt.. Pewnie posłuchał mojej rady i teraz mnie nienawidzi, choć to
do niego nie podobne.. przecież on nikogo nie słucha...
-Idziemy..
-Ale..
-Aki!
Siostra spojrzała na mnie i posmutniała..
-Idź zobaczymy się kiedy indziej.
Uśmiechnęłam się na co ona odwzajemniła się tym samym.
Minęła mnie i poszła w stronę Ed'a.. Odwróciłam się, on też był odwrócony,
patrzyliśmy sobie chwile w oczy. Były bezbarwne jednak coś się w nich kryło ale
nie mam pojęcia co.. Nagle odwrócił się i cała trójka poszła, Aki odwracała się
co jakiś czas machając mi. A Al lekko się odwracał.
-Wybacz Ed'owi on..
-Nie. To moja wina.
Armstrong uśmiechnął się do mnie, po kilku minutach poszłam
do hotelu. Leżąc na łóżku i myśląc co dalej, przypomniałam sobie że ta babka
jak ona tam miała.. Nie ważne wie coś o rodzicach.. Może powinnam do niej
pojechać, ale to oznacza że będę musiała ją przeprosić...
Długo myślałam o wybraniu się do tej kobiety, aż w końcu
doszłam do wniosku że to dobry pomysł. Godzinę później siedziałam już w
pociągu... Słońce powoli zachodziło, starałam pogodzić się z faktem że nie mam
już nikogo. No może tylko Aki, ale ona też na pewno mi już nie zaufa i już nie
będzie między nami tak samo.. Wysiadając
z pociągu przed oczami przeleciały mi wspomnienia. Główna ulica i motel na rogu
miasteczka też przywołał falę niechcianych wspomnień... Po chwili byłam już przed
domem Izumi, nawet nie musiałam pukać. Kobieta stanęła w drzwiach i patrzyła na
mnie swoim zimnym spojrzeniem.
-Kogo my tu mamy? Czego chcesz?
-Pogadać..
-Chyba nie mamy o czym.
Izumi próbowała zamknąć drzwi, ale nie pozwoliłam jej..
Włożyłam stopę między drzwi a futrynę. Kobieta spojrzała na mnie.
-A mi się wydaję że mamy..
Izumi odeszła od drzwi dając mi do zrozumienia bym weszła. W
środku siedział ten olbrzym i chłopak który rok temu dziwnie się na mnie
parzył.. Izumi poszła do ogrodu ja poszłam za nią, byłam skupiona i
przygotowana na jakikolwiek atak z jej strony. Przestałam jej ufać po ostatniej
wizycie tutaj.. Co prawda wtedy byłam jeszcze słaba, nie mogłam sobie przypomnieć
wszystkiego czego się nauczyłam przed swoją 'śmiercią'... Teraz jest inaczej
jestem silniejsza, bez żadnych trudności dałabym sobie z nią radę..
-Więc co chcesz usłyszeć?
-Ostatnim razem mówiłaś że znałaś moją rodzinę..
-Nie.. Powiedziałam że znałam twoją matkę i ojca..
-Chciałabym żebyś mi o nich opowiedzia..
-Nie muszę tego robić.. Niby dlaczego miałabym ci pomóc?
Może dlatego że rozwaliłaś mi pół domu? A może dlatego że skrzywdziłaś swoją
młodszą siostrę? Nie wiem pewnie mam ci to powiedzieć dlatego że skrzywdziłaś i
złamałaś serce Ed'owi, który jest dla mnie jak syn! No dalej powiedz dlaczego
miałabym w ogóle ci cokolwiek mówić?!
Jej słowa przeszyły mnie i sprawiły że chciało mi się
płakać. Ona miała rację, ale nie przyszłam tu po to by wysłuchiwać jej kazań.
Przyjechałam tu w konkretnej sprawie i chce żeby mi odpowiedziała.. Zagryzłam
wargę i powstrzymałam łzy.
-Powiedz mi co wiesz i już nigdy mnie tutaj nie zobaczysz.
Jeżeli mi tego nie powiesz..
-To co?!
Spojrzałam na nią groźnym wzrokiem, ale nie przestraszyła
się muszę jej udowodnić co potrafię zrobić żeby się dowiedzieć. Lekko musnęłam
dłonią o drugą dłoń, podniosłam ją w kierunku beczki która stała po mojej
prawej stronie kilka metrów ode mnie. Nie spuszczając oczu z Izumi zacisnęłam
pięść a z beczki pozostały wióry. Kobieta spojrzała na mnie, unosząc lekko
głowę, nie wiem czy się przestraszyła czy nie, miałam nadzieje że dzięki temu
powie mi wszystko co wie..
-Straszysz mnie?
-Nie.. Uświadamiam ci tylko że nie będę się z tobą bawić.
Powiedz mi co wiesz, albo poczujesz się jak ja gdy straciłam wszystkich których
kochałam..
Po moich słowach przełknęła ślinę, nie wydawała się już taka
groźna i pewna siebie. Chyba mi uwierzyła.. Z domu wybiegł olbrzym, ten chłopak
i nie wierzyłam własnym oczom, obok nich stała znajoma trójka.. Ed, Aki i Al?
Co oni tutaj robią? Gapili się na mnie i nagle Ed klasnął w ręce i uderzył nimi
o ziemie. Wielki 'wąż' z ubitej ziemi uderzył w miejsce gdzie przed chwilą
stałam, udało mi się odskoczyć i uniknąć ciosu. Wylądowałam kilka metrów od
Izumi, kiedy znowu w moją stronę leciał wał ubitej ziemi. Złożyłam ręce i
skacząc przyłożyłam rękę do 'węża', który się rozpadł, drugi wyleciał z kurzu
który powstał po rozwaleniu tego pierwszego. Kopnęłam go i ten też się rozpadł,
upadłam na ziemię dotykając kolanem ziemi. Nie mogłam w to uwierzyć Ed mnie
atakował, czy to oznacza że teraz bierze mnie za wroga?
-Dość!
Wszyscy spojrzeliśmy się na Izumi.. Ja po chwili znowu
spojrzałam na Ed'a, który patrzył zimnym a jednocześnie palącym mnie wzrokiem..
-Spadam stąd. Nic tu po mnie..
Odwróciłam się i przeskoczyła przez ogrodzenie. Odwróciłam
lekko głowę i zauważyłam że każdy prócz Izumi patrzy w moją stronę. Nie
wiedziałam co się stało.. Dlaczego on mnie atakował? Nie chce być jego
wrogiem.. Dopiero teraz zauważyłam że moja noga spuchła, a nadgarstek krwawi..
Poszłam w stronę motelu, w którym mieszkałam (a raczej spędziłam noc) tamtego
dnia.. Już się chciałam zameldować gdy usłyszałam ogromny huk.. Wybiegłam przed
motel i kilkanaście metrów dalej w miejscu gdzie znajdował się dom Izumi,
zauważyłam unoszący się dym i kurz.. Pobiegłam w tamtą stronę, Ed na pewno bez
potrzeby nie używałby alchemii.. Wybiegłam na róg ulicy na której znajdował się
dom Izumi, tak jak myślałam.. Wszyscy stali w gotowości, przed ruinami domu
stała czarna dziewczyna.. To ta sama którą widziałam przed atakiem psychopaty..
Podniosła głowę równocześnie wyjmując sobie z szyi kamienny kolec, oczy
skierowała na Ed'a który zaraz zaczął krzywić się z bólu.. Nie myśląc za wiele
pobiegłam w jej stronę, wiedziałam że nie obejdzie się bez bluebeam*. Gdy już
moje ręce przyjęły swoją jaskrawo niebieską barwę odbiłam się od ziemi, tym
samym tworząc ogromną kulę wody, którą 'wyssałam' z ziemi. Rzuciłam się na
dziewczynę, która oderwała wzrok od Ed'a i reszty i odskoczyła. Stanęłam przed
Ed'em, dziewczyna wlepiała we mnie wzrok, tym samym spojrzeniem jakie
sparaliżowało resztę, ale ja nic nie poczułam. Dziewczyna błyskawicznie się
przemieszczała, a jakby tego było mało z rąk leciała jej jakaś fioletowa ciecz.
Nie miałam najmniejszego zamiaru sprawdzać co to jest.. Zauważyłam nieprzytomną
Izumi i ledwo żyjącą trójkę..
-Uciekajcie stąd ja się nią zajmę..
Ed nie posłuchał mnie i pobiegł w stronę dziewczyny, która z
łatwością i niesamowitą lekkością cisnęła nim tak że wylądował na gruzach domu
w miejscu, w którym przed chwilą stał. Podniósł się i znowu chciał rzucić się
na dziewczynę, nogi mu się trzęsły, był poturbowany i wszędzie była krew..
-Wiem że mi nie ufasz, ale jak tak dalej pójdzie zginiesz!..
Ominął mnie i znów chciał biec w jej stronę, ale musiałam go
jakoś zatrzymać..
-..Nie popełniaj tego samego błędu co ja! Jeżeli zginiesz Al
zostanie sam, tylko dlatego że mi nie ufałeś! Wiem że to trudne, ale uwierz mi,
chce wam pomóc. Więc zabierz stąd Izumi i resztę w bezpieczne miejsce..
Nie posłuchał, Wszyscy patrzyli na niego, jak chwiejnym
krokiem zbliża się do śmiejącej dziewczyny..
-Do jasnej cholery! ZEJDŹ MI Z DROGI!
Skoro nie chciał mnie posłuchać nie mogłam pozwolić żeby się
do niej zbliżył.. Kule wody zmieniłam w lód i 'rzuciłam' nią w stronę
dziewczyny, która odskoczyła do tyłu. Tak jak chciałam, klasnęłam z ogromną
siłą w ręce, kula zmieniła się w tysiące lodowych igieł. Wiem że ten stwór jest
nieśmiertelny, więc nie mogłam przestać jej atakować.. Z ziemi stworzyłam
ogromny kolec, który przebił jej głowę, stanęłam na jego szczycie i za pomocą
wody z drzewa, które ocalało, zrobiłam coś w rodzaju ostrych okrągłych pił.
Wiedziałam też że homunkulusy giną gdy zabraknie im życiodajnej energii jaką
dostarcza im ten fałszywy kryształ.. Obcinałam jej głowę kilkadziesiąt razy,
myślałam że kiedyś te kamienie się skończą.. Musiałbym chyba czekać ze sto
lat.. Byłam już zmęczona, to kosztuje mnie za dużo energii.. Moje ciosy zaczęły
być coraz słabsze,aż w końcu dziewczyna wstała i cisnęła mną o ziemie, po czym
kopnęła mnie tak mocno że nie mogłam oddychać.
-Ty głupia, nędzna dziewczyno. Myślisz że mnie zabijesz?
Ha.. a to dobre.. Chyba nie wiesz kim ja jestem..
Patrzyłam na jej uśmiechnięta twarz, jej oczy mnie
przerażały.. Nagle poczułam szczypanie w lewym ręku. Do rany nalewała mi się
fioletowa ciecz dziewczyny.. Rana piekła mnie strasznie,a le zacisnęłam zęby i
próbowałam wstać..
-Hahahaha! Teraz odpowiesz za wszystkie moje 'śmierci'
gnido! Poczuj gniew Curse!!
Jej oczy zmieniły kolor na czarno fioletowy, fiolet świecił
się tak intensywnie.. Poczułam okropne pieczenie, ból był nie do zniesienia..
nie mogłam się powstrzymać zaczęłam krzyczeć. Ciało miałam sparaliżowane,
czułam się jakby jakaś trucizna opanowywała mi ciało, kawałek po kawałku. Ból
stawał się coraz silniejszy, pieczenie można teraz porównać do ognia.. Trucizna
była chyba coraz bliżej serca..
-GIŃ!!
Poczułam jakby wyrwano mi serce, obraz stał się rozmazany..
Zauważyłam tylko wielki fioletową szpile, która była wycelowana w moją stronę,
w lewą stronę.. Nie mogłam się ruszyć, chciałam uciekać, chciałam krzyczeć, ale
nie mogłam.. Moje ciało było bezwładne..
-Nieeee!!!
Patrzyłam przed siebie, ból ustał, wróciło mi czucie i
widziałam wszystko doskonale.. Przede mną stała Aki, jej ciało było przebite
fioletową szpilą.. Siostra osunęła się na ziemie, szpila przebiła jej serce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz