środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 8. Pocałunek


Zimna śmierdząca uliczka, śliska dróżka z kamieni, zakrwawiona Aki,moje podrapane kolana.. Wszystko od początku.. Wszystko wokoło nas było w gruzach, moje ręce mnie paliły strasznie krwawiły. Ból był nie do wytrzymania,spojrzałam za siebie Aki leżała pod warstwą kamieni. Próbowałam ją odkopać, szybko zaczęłam zdejmować z jej drobnego ciałka wielkie odłamki kamieni. Nagle poczułam ucisk na ramieniu, jasnowłosy mężczyzna odrzucił mnie od siostry na kilka metrów. Podszedł do mnie jego ciało było we krwi z twarzy ściekała krew, zbliżał się do mnie i przeraźliwie się śmiał.. Co mam robić co z Aki? On mnie zabije, nas zabije..
-Fibi, Fibi obudź się!
Ze snu wyrwał mnie głos Edwarda. Nerwowo rozejrzałam się po pokoju, tonęłam we łzach nie wiedziałam co się dzieje, strasznie się bałam. Spojrzałam na Edwarda który stał przy mnie z zaniepokojoną miną. Mocno się do niego przytuliłam i zaczęłam płakać, on przytulił mnie do siebie jedną ręką a druga głaskał mnie po głowie.
-Tak się bałam ja.. a on.. i..
-Już dobrze, jestem tutaj uspokój się.
Kiedy już się uspokoiłam zauważyłam że za oknem jest jeszcze ciemno, spojrzałam na zegarek dochodziła trzecia. Ed siedział obok mnie na łóżku i czekał aż powiem mu co się stało. Teraz wiem że krzyczałam, dlaczego dręczy mnie ten głupi sen.. Co on może oznaczać? Popatrzyłam na Ed'a, on patrzył w podłogę.
-Przepraszam..
-Za co?
-Że cię obudziłam..
-Nie masz za co mnie przepraszać.. Co się dzieje Fibi? Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
Patrzył na mnie smutnymi oczami. Co miałam mu powiedzieć? Że dręczy mnie sen o psychopacie a ja gram w nim role ofiary..
-Musimy się zając ważnymi sprawami.. Moje problemy są teraz najmniej ważne.
Patrzył na mnie jeszcze dłuższą chwile potem jego wzrok znowu powędrował na podłogę. Ja natomiast patrzyłam na jego mechaniczną rękę. Siedzieliśmy tak w ciszy, podobało mi się że nie nalegał i nie naciskał mnie żebym mu cokolwiek powiedziała. Spojrzałam na jego zamyśloną minę, byłam ciekawa o czym myślał. Lekko ziewnęłam, Ed popatrzył na mnie uśmiechną się lekko ale jego oczy nadal były smutne.
-Idź spać, poczekam aż zaśniesz.
-Nie trzeba, idź do siebie a rano pogadamy.
Patrzył na mnie jeszcze chwile, też był zmęczony dochodziła czwarta.
-No już idź.
Wychodząc z pokoju posłał mi jeszcze ciepły uśmiech, zamknął drzwi a ja zgasiłam światło. Do samego rana nic już więcej mi się nie śniło. Po wstaniu z łóżka, kąpieli i śniadaniu, wszyscy siedzieli w salonie. W końcu musimy zacząć działać nie możemy cały czas siedzieć i nic nie robić. Spojrzałam na Aki która zajadała się ciastkami, zaraz zrobi się z niej taka malutka grubiutka kulka jak nie przestanie się objadać. Spojrzała na mnie przeżuwając kolejne ciastko.
-Nawet o tym nie myśl Fibi.
-Przecież nic nie mówię..
Wszyscy wlepili w nas wzrok nie wiedzieli o co chodzi. Aki jak zawsze potrafi mnie rozgryźć, nie wiem jak ona to robi. Uśmiechnęłam się lekko w jej stronę wtedy ona odłożyła ciastka. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej na co tylko pokręciła głową. Winry patrzyła na mnie jak zwykle swoim cierpkim spojrzeniem, nie wiem za co mnie nienawidziła ale musiałam jej ostro zajść za skórę. Al patrzył na Ed'a który patrzył na Aki, ta sytuacja tak mnie rozbawiła że z wielkim uśmiechem patrzyłam na Al'a.
-Długo jeszcze będziecie się tak gapić i nic nie mówić?
Winry była zła, a przecież dopiero co się zaczął dzień nawet nie zdążyłam się odezwać więc coś musiałam zrobić. Ona wkurza się tylko na mnie, może chodzi o ten wczorajszy dzień? To całkiem możliwe. Zaśmiałam się cicho, wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę drzwi.
-Idziesz gdzieś?
-Taa, przejdę się trochę.
-Pójdę z tobą.
Aki chciała gdzieś ze mną iść? Widzę że sobie o mnie przypomniała, z jednej strony fajnie że ze mną idzie ale nie wiem czy wytrzymam jej gadanie. Wyszłyśmy i poszłyśmy przed siebie.
-Winry chyba cię nie lubi?
-No co ty? Nie zauważyłam..
-Przestań. Zawsze jak chce poważnie pogadać ty sobie żartujesz..
Położyłam jej rękę na szyi i poczochrałam po głowie, ona tego nie znosi. Zaraz zaczęła mnie gonić, biegłyśmy przed siebie gdy nagle zauważyłam coś dziwnego stanęłam. W ciemnym wąskim zaułku stała dziewczyna miała długie kruczoczarne włosy, jej cera była biała jak śnieg jeszcze nigdy nie wiedziałam tak bladego człowieka. Ubrana była w czarną sukienkę sięgającą do połowy ud z tyłu była związana kokarda, miała rękawiczki za łokcie złączone z sukienką czarnym rzemykiem. Stała do mnie bokiem, spojrzała mi w oczy. Jej wzrok sprawił że zadrżałam jej oczy były ciemne i jakieś takie mroczne. Chciałam już podejść w jej stronę kiedy usłyszałam wrzask Aki i zaraz leżałam na ziemi.
-Myślałaś że cię nie złapie?
-Złaś ze mnie, naprawdę musisz rzucić ciastka. Gnieciesz mnie!
-Taa chyba masz racje jakoś ostatnio za dużo jem a za mało się ruszam.
Kiedy Aki ze mnie zlazła popatrzyłam jak mierzy sobie rękami talie lekko się roześmiałam. Odwróciłam się w stronę gdzie stałą dziwna dziewczyna, nie było jej. Zerwałam się na równe nogi Aki patrzyła na mnie pytająco, a ja szukałam dziewczyny wzrokiem. To niemożliwe żeby ktoś zniknął tak szybko, nie patrzyłam na nią może jakieś dwadzieścia sekund?
-Co jest? Coś tam zauważyłaś?
-Tak, to było coś dziwnego..
-Naprawdę ja tam nikogo nie widziałam, może ci się przewidziało..
-Tak pewnie masz racje.
-Ha zawsze ją mam, a teraz chodź myślicielu na gorącą czekoladę i jakieś ciastko. Zgłodniałam od tego biegania.
Aki zaczęła szukać jakiejś kawiarni, a ja odwróciłam się jeszcze raz i popatrzyłam w miejsce gdzie stała dziewczyna. To na pewno mi się nie przewidziało, ale co miałam powiedzieć nie chciałam się kłócić. Poszłyśmy do kawiarni która była niedaleko domu Sheski. Aki zamówiła sobie gorącą czekoladę z dodatkową porcją pianek i torcik, a ja gorąca czekoladę z normalną ilością pianek.
-To co jak tam z Ed'em?
-O czym ty mówisz?
-No wiesz ty i Ed..
-Nic między nami nie ma..
-Yhy.. przestań, jesteś ślepa czy co? Przestań się oszukiwać..
Może miała racje? Może się oszukiwałam i może ja naprawdę... Nie, nie i jeszcze raz nie. To niemożliwe, chociaż sama nie wiem. Aki patrzyła na mnie z pewnym siebie uśmieszkiem.
-A może powiesz mi jak tam z Alphonse.
-Phy.. Co? O czym ty gadasz..
-No wiesz.. Przestań się oszukiwać..
Patrzyłam na zaczerwienioną siostrę, udawała że jest zbyt zajęta jedzeniem torciku żeby mi cokolwiek odpowiedzieć. Dopiłam swoją gorącą czekoladę i wyszłyśmy z kawiarni. Cały czas myślałam o tej dziwnej dziewczynie. Było piętnaście po piątej, zaczęłyśmy z siostrą powoli wracać do hotelu. Śmiałyśmy się przez całą drogę, nie wiem czy to ta czekolada sprawiła czy może mam po prostu dobry dzień. Rozmawiałam z siostrą jak nigdy nawet słuchałam wszystkiego co do mnie mówi. Rozmyślałam też o wszystkim co do tej pory się wydarzyło i może Aki miała racje. Może mnie i Edwarda coś łączy? Może się okłamuję że nic do niego nie czuje.. Dziś w nocy kiedy mnie przytulił czułam się bezpiecznie.. Ale to głupie i na samą myśl robi mi się wstyd.. Wchodząc do 'naszego' mieszkania śmiałyśmy się w najlepsze, ale kiedy odwróciłam głowę od Aki nie było mi już do śmiechu. Zauważyłam Winry i Edwarda przyklejonych do siebie. Na widok całującego się Ed'a poczułam bolesne ściśnięcie w sercu. Kiedy Aki trzasnęła drzwiami Ed oderwał się od Winry i spojrzał na mnie. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy, wiedziałam że teraz nawet gorąca czekolada nie poprawi mi humoru. Spojrzałam na Winry, uśmiechała się triumfująco. Wszystko było jasne, to o to jej przez cały czas chodziło. Aki patrzyła na mnie ja wlepiałam wzrok w podłogę.
-Aki wyjmij ciasto zapomniałam że miałam coś załatwić.
-Dobrze.
Odpowiedziała mi cicho, ze smutną miną. Uśmiechnęłam się do niej lekko, próbowałam powstrzymać łzy. Dałam Aki torbę z ciastem i wyszłam. Poszłam w kierunku domu Sheski, zapomniałam o dokumentach które miałam od niej zabrać. Dochodziła osiemnasta więc to chyba odpowiednia pora, spacer dobrze mi zrobi. Czego ja się spodziewałam? On z nią dorastał a ja? Ja jestem zwykłą nic nie znaczącą dziewczyną która od zawsze potrafiła się tylko złościć i nie słuchać co się do niej mówi. Czemu mnie to tak zabolało? Szłam rozmyślając o Edwardzie aż nagle wpadłam na kogoś.
-Przepraszam, zamyśliłam się.
Nawet nie podniosłam wzroku. Kiedy ten ktoś złapał mnie za rękę.
-Fibi?
No ładnie to był Jessy. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, znowu będzie gadał o tym co robi w wojsku i jak bardzo mu zależy na dobrej opinii.
-Cześć Jessy, wiesz muszę się śpieszyć pogadamy kiedy indziej.
-Dobra. Może jutro? Zapraszam na kawę.
Już miałam powiedzieć nie kiedy zauważyłam Edwarda który patrzył w naszą stronę. Nie wiem dlaczego ale...
-Jasne, super.
-To o dziewiętnastej?
Nie..
-Tak.
-Świetnie! To jutro o dziewiętnastej.
Uśmiechnął się do mnie ciepło a ja odwzajemniłam ten uśmiech. Ed odwrócił się i odszedł, czułam się fatalnie. Pożegnałam się z Jess'im i poszłam do Sheski. Zapukałam do jej drzwi otworzyła Sheska i zaprosiła mnie do środka.
-Tu są te akta o które prosiłaś.. mam nadzieje że jakoś pomogłam.
Dała mi wielki stos papierów uśmiechnęła się do mnie a ja chodź nie miałam z czego się cieszyć odwzajemniłam jej uśmiech.
-Coś się stało?
-Nie nic wszystko w porządku. Dziękuję.
-Nie ma sprawy.
Odprowadziła mnie do drzwi. Szłam powoli do hotelu, wcale nie chciało mi się tam wracać. Otworzyłam drzwi, w salonie siedziała tylko Aki i Winry. Blondyna patrzyła na mnie już nie chłodnym spojrzeniem, teraz patrzyła na mnie z góry. Miałam ją gdzieś, poszłam do pokoju zostawić papiery, musiałam je gdzieś schować nikt nie mógł się o nich dowiedzieć. Złożyłam je i położyłam pod łóżko, wiem kiepskie miejsce ale nie miałam innego wyboru.. Gdy już upewniłam się że nikt ich nie zauważy wyszłam z pokoju, nie miałam najmniejszej ochoty chowania się i dawania satysfakcji Winry. Niech myśli że wcale mnie nie złamała, niech wie że ja nie dam jej się złamać. Weszłam do salonu Winry i Aki siedziały w tym samym miejscu. Siostra spojrzała na mnie smutno a ja weszłam do kuchni wzięłam kawałek ciasta i usiadłam na fotelu.
-Gdzie Al?
-Wyszedł gdzieś z Ed'em.
-Aha. Czemu nie jesz ciasta smakowało ci...
-Tak masz racje.. chyba zjem jeszcze trochę.
Aki poszła do kuchni, w pokoju zostałam tylko ja i Winry. Zapadła ciężka atmosfera. Blondyna ani razu na mnie nie spojrzała, zjadłam już ciastko i minęłam się z Aki w drzwiach do salonu. Umyłam talerzyk i wyszłam z kuchni.
-Już idziesz?
-Tak jestem zmęczona, te nasze ganianie się mnie wykończyło po za tym jutro mam dużo do zrobienia.
-To dobranoc
-Dobranoc Aki.
Uśmiechnęłam się i uśmiechnięta wyszłam z pokoju kiedy tylko weszłam do siebie, mogłam przestać udawać. To była najtrudniejsza chwila od czasu przyjazdu tutaj. Chyba udało mi się przekonać Winry że mnie nie złamała, chodź w rzeczywistości było inaczej. Poszłam pod prysznic. Wysuszyłam włosy i zaczęłam czytać to co przepisała mi Sheska. Poczułam że chce mi się spać, schowałam zapiski pod łóżko i wstałam żeby zamknąć okno. Już miałam zasłaniałam zasłonkę kiedy zobaczyłam spacerującą po pustej ulicy dziewczynę, przypominała mi tą co stała wtedy w tym zaułku. Usłyszałam zamykające się drzwi, spojrzałam na swoje to na pewno Al i Ed wrócili. Znowu skierowałam oczy za okno, ale dziewczyny tam nie było, zniknęła tak jak wtedy.. Byłam zbyt zmęczona żeby o tym myśleć, zasłoniłam zasłonkę zgasiłam światło i położyłam się pod kołdrę. Usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju otwierają się.
-Śpisz?
To był głos Edwarda. Nie odezwałam się ani słowem, mocno zamknęłam oczy chciałam żeby sobie poszedł. Jak na zawołanie wyszedł z pokoju i zamkną po cichu drzwi. Leżałam zamyślona i nawet nie wiem kiedy zasnęłam..
Wstałam rano z bólem głowy, wszyscy jeszcze spali. Poszłam do kuchni wzięłam kawałek wczorajszego ciasta, szklankę soku pomarańczowego i wróciłam do pokoju. usiadłam na łóżku i wznowiłam czytanie dokumentów. Po jakiś dwóch godzinach przeczytałam wszystko, nadal nic nie wiedziałam. Schowałam wszystko pod łóżko i rozłożyłam się patrząc w sufit. Dzień miną mi dość szybko. o osiemnastej przypomniałam sobie o spotkaniu z Jessy'm. Nie miałam najmniejszej ochoty gdziekolwiek wychodzić, ale musiałam. Ubrałam się w jakąś niebieską bluzkę i czarne krótkie spodenki. O dziewiętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzył Edward.
-Cześć jest może Fibi?
-Taa już idę.
Edward popatrzył na mnie przez chwile po czym spuścił wzrok. Nie wiedziałam czy mam mu coś powiedzieć czy nie. Aki patrzyła na mnie zdziwiona i niezadowolona, potem spojrzała na Ed'a i posmutniała.
-Dobrej zabawy.
-Na pewno będzie.
Odpowiedz Jessy na ironiczne słowa Ed'a wydała mi się chamska. Poczułam się jak szmata.. ale nie mogłam już zrezygnować po za tym to tylko kolega. Zabrał mnie do tej samej kawiarni w której byłam wczoraj z Aki. Opowiadał o czymś ale ja nie mogłam się skupić. W głowie miałam wściekłą minę Aki obraz pocałunku Winry z Ed'em potem minę Edwarda jak zobaczył mnie wczoraj z Jess'im. Nie wiedziałam co mam robić, muszę się skupić na homunculusach i tym psycholu..
-No to dobranoc.
-Hęę? O tak dobranoc..
Nawet nie zauważyłam że nasze spotkanie dobiegło końca. Jessy chciał mnie pocałować był już blisko kiedy się ocknęłam. Odsunęłam się kilka kroków w tył  i zostawiłam go samego. Wiedziałam że dobrze zrobiłam, weszłam do domu i zobaczyłam wściekłego Edwarda.
-Gdzie Aki i reszta?
-Nie wiem wyszli gdzieś...
-A ty zostałeś?
-Tak zostałem.. To takie dziwne?!
-Nie krzycz na mnie!
-Nawet go nie znasz a już się z nim..
-No co?! To znaczy że tobie wolno a mi nie! Myślisz że patrzenie jak się obściskujesz z tą blondyną było miłe!
-A patrzenie na ciebie i tego pajaca.. myślisz że było przyjemne?!
-Tak!
-Tak?!
-Tak!
Nagle złapał mnie za twarz i mocno pocałował. Byłam w szoku.. Patrzył mi w oczy ciężko oddychając. Spuściłam wzrok na ziemie stałam tak chwile po czym szybko wyszłam z hotelu. Szłam przed siebie szybkim krokiem, nie wiedziałam co się w ogóle stało. Minęłam się z Al'em, Aki i Winry.
-Fibi?
Zignorowałam ich, szłam przed siebie bez celu. Musiałam wszystko sobie przemyśleć..
-Fibi zaczekaj!
To Edward, nie wiem dlaczego ale zaczęłam biec, ale on biegł za mną. Skręciłam w jakąś ciemną uliczkę i nagle mnie zamurowało. To była uliczka z mojego snu,a przynajmniej takie miałam odczucia..
-Zaczekaj.. ja...
Stałam wpatrzona w mężczyznę przede mną stał na drugim końcu uliczki. Mężczyzna zaczął się przeraźliwie śmiać. Ed patrzył teraz na faceta. Kątem oka zauważyłam że na budynku za mężczyzną stoi dziewczyna którą widziałam w zaułku i wtedy w nocy na ulicy. Patrzyła na mnie, śmiała się i zniknęła. Mężczyzna wycelował w nas, we mnie i Edwarda. Na pistolecie wycelowanym w naszą stronę był krąg transmutacji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz