Patrzyłam jak wryta na martwe ciało siostry, Curse śmiała
się ale jej śmiech ucichł.. Podniosłam wzrok w miejsce gdzie jeszcze przed
chwilą stała, nie było jej.. Co prawda mogłam się ruszać, ale gdy tylko
spojrzałam na Aki moje ciało było bezwładne.. Doczołgałam się do niej, byłam
całą w błocie, krwawiłam i było mi niedobrze.. Aki miała szkliste puste oczy,
po policzku mojej martwej siostry spływała łza.. Wyciągnęłam z jej serca wielką
fioletową szpile, która poraniła mi całe ręce, ale nie zwracałam na to uwagi.
Jak to się mogło stać? Jej ciało było zimne i sztywne, na jej policzki skapywały
teraz moje łzy.. Nie czułam że płacze, nie mogłam zrozumieć co się właściwie
stało, miałam nadzieje że zaraz się obudzi i powie że to jakiś głupi żart, a ja
walę ją w głowę aż odbije się od ziemi.. Niestety, ona nadal leżała bezruchu..
Przybliżyłam się i przytuliłam jej drętwe ciało, było zimne, strasznie zimne.
Dopiero teraz dotarło do mnie że już nigdy nie napije się z nią gorącej
czekolady, a przecież jej obiecałam. Obiecałam że z nią porozmawiam i opowiem
wszystko.. Obiecałam że już nigdy nie będzie przeze mnie cierpiała.. To ja
powinnam być teraz na jej miejscu,to we mnie celowała ta poczwara.. Gdyby Ed
wtedy uciekł nic by jej nie było, żyłaby... Położyłam delikatnie zimne ciało
Aki na ziemi i zamknęłam jej powieki. Wstałam chwiejąc się, bałam się że upadnę
i już się nie podniosę, ale dałam sobie rade. Odwróciłam się w stronę
pozostałych, Izumi odzyskała przytomność teraz była wtulona w olbrzyma,
płakała. Al'owi z oczu leciał strumień łez, nie wiem dlaczego ale mam wrażenie
że była dla niego czymś więcej niż koleżanką.. Obok niego stał Ed, był cały we
krwi kilka razy porządnie oberwał, miał obluzowaną rękę i niektóre części
odpadły z jego nogi. Jego oczy były załzawione, płakał jak dziecko, płakał ale
nie szlochał jak Al którego teraz obejmowała Izumi. Znowu spojrzałam na Ed'a,
coś we mnie pękło...
-To wszystko twoja wina.. Gdybyś wtedy zabrał ją jak cię
prosiłam, ta sytuacja nie miałaby miejsca.. Ja.. Ja..
Zacisnęłam pięści, przepełniała mnie nienawiść. Rzuciłam się
w jego stronę i używając bluebeam uderzyłam do z całej siły w brzuch. Ed
poleciał kilka metrów dalej, po uderzeniu wypluł z wiadro krwi, ale to nie był
koniec. Moja wściekłość nie miała granic.. Podbiegłam do niego, złapałam go za
koszulkę uniosłam i uderzyłam w twarz, z pięć razy większą siłą niż poprzednio.
Zanim upadł na ziemi, skoczyłam i piętą kopnęłam go w mostek, Edward wbił się w
ziemie, znowu go kopnęłam i poleciał kilka metrów dalej. Nie mógł się ruszać,
jego ręka była teraz zupełnie do niczego. Nie miałam sił biec, ale podeszłam w
jego stronę, z rąk tryskały promienie.. Jeżeli teraz go trafie zabije go, nie
chciałam tego robić ale straciłam kontrole nad ciałem.
-Proszę Fibi przestań. Błagam nie!
-Zejdź mi z drogi!
-Nie.. Wiem że straciłaś siostrę, ale błagam nie odbieraj mi
brata. Proszę cię Fibi!
W jego głosie był lęk, smutek, żal i rozpacz.. Ale to było
za mało, Ed ledwo wstał. Był cały we krwi, miał podkrążone oczy co tylko
uświadomiło mnie w fakcie że stracił tej krwi bardzo dużo. Był blady,
poobijany, wyglądał jakby coś go przejechało.. Położyłam dłoń na ramieniu Al'a,
chłopak popatrzył na mnie z nadzieją, niestety to była tylko nadzieja.
Odepchnęłam go używając bluebeam power, Al wbity w ziemie poleciał kilkanaście
metrów ode mnie. Już dochodziłam do Ed'a, zamachnęłam się i moje ręce przestały
świecić a ja osunęłam się prosto w jego ramiona. Poczułam jakiś dziwny ból i
poczułam się jakby ktoś spuścił mi całe powietrze z ciała.. Moje nogi były
drętwe a ja powoli traciłam przytomność.. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam był
strach w oczach Izumi...
Otworzyłam oczy, czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce, a
resztę organów wyżuł i wypluł mi je z powrotem do środka.. Podniosłam się do
siadu i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wyglądało mi to jak wagon pociągu
dostawczego, na pewno byliśmy w pociągu, no chyba że moja głowa przestała
poprawnie funkcjonować.. w prawym rogu wagonu była jakaś wielka skrzynia, nie
musiałam zaglądać żeby wiedzieć co jest w środku.. A więc nigdy więcej nie
usłyszę jej śmiechu, nigdy nie opowie mi już żadnej nieciekawej historii, nigdy
nie napije się z nią gorącej czekolady.. a przecież obiecałam... Usiadłam w
lewym rogu magonu, przytuliłam się do nóg i patrzyłam na skrzynie. Ciężko jest
patrzeć jak umiera bliska ci osoba.. Jak umierają jej marzenia.. Świadomość że
już nigdy jej nie zobaczysz, nie porozmawiasz z nią, że już nigdy nie spojrzysz
jej w oczy i nie powiesz jej z czystym sercem "wszystko będzie
dobrze.". Chciałam ją przytulić i
powiedzieć jej o wszystkim czego doświadczyłam przez te półtora roku.. Chciałam
żeby opowiedziała mi wszystko co wydarzyło się tutaj, czy już się całowała.
Chciałam wiedzieć czy nauczyła się czegoś nowego, co robili przez ten cały
czas, czy coś się stało pod moją nieobecność.Taa chciałam wiedzieć wiele
rzeczy, ale chyba nigdy się nie dowiem... Miałam ochotę się zabić, chciałam
żeby mnie przytuliła i powiedziała że się jakoś ułoży, żeby powaliła mnie tym
swoim optymizmem... Ale jej nie ma i nie będzie, nie wyobrażam sobie jak to
będzie bez niej, wyjeżdżając wiedziałam że jak wrócę ona będzie, możliwe że
cały czas na mnie czeka. Wiedziałam że na mnie czekała.. Moja twarz była mokra
od łez, podniosłam wzrok na drzwi, które prowadziły do kolejnego wagonu. Stała
w nich Izumi, patrzyła na mnie zimnym acz troskliwym wzrokiem.
-Uspokoiłaś się już?
Pokiwałam głową, tylko na tyle było mnie stać. Kobieta
zamknęła drzwi i usiadła koło mnie. Przez chwile siedziałyśmy w ciszy, ja
wlepiałam wzrok w podłogę a ona przed siebie..
-Nieźle zmasakrowałaś Edwarda, Al'owi też nie popuściłaś..
Znowu nic nie opowiedziałam, dopiero teraz uświadomiłam
sobie że skrzywdziłam Ed'a nie tylko fizycznie, moje słowa były boleśniejsze od
najbardziej bolesnego uderzenia. Dlaczego powiedziałam że to jego wina?
Przecież to była ewidentnie moja wina! Gdybym nie była taka głupia i
lekkomyślna...
-Wiem że ci ciężko ale kiedyś trzeba się otrząsnąć.. Twoja
złość była uzasadniona, ale wyładowałaś ją na złej osobie.. Tu winna jest tylko
jedna osoba, a raczej jedno nie wiadomo co..
Ona miała racje, moja nienawiść i cała moja siła powinna
była powędrować w stronę tego pieprzonego homunkulusa! Znowu zapłonęła we mnie
nienawiść..
-Chciałaś wiedzieć coś o swoich rodzicach, może to nie jest
odpowiedni moment ale..
Izumi opowiedziała mi wszystko, opowiedziała mi o tym jacy
byli za młodu. Kiedy przystąpili do wojska i w jakich okolicznościach zginęli..
Jednak jako największą i najważniejszą informacje, informacje podkreśloną na
czerwono, uznałam ich miłość jaką dzielili mnie i Aki. Zawsze myślałam że
rodzice bardziej kochali Aki, dlatego chowałam się do szafy skulona i płakała.
Teraz dopiero uświadomiłam sobie, że Aki nie dałaby sobie sama rady.. Była
niezdarna i kruchutka, a ja byłam zwinna i twarda. Potrafiłam o siebie zadbać,
czego niestety nie potrafiła Aki. Moje wspomnienia wróciły, uśmiechnęłam się na
samą myśl o nich, Izumi na pewno opowiedziała to wszystko Aki, mam nadzieje że
umarła szczęśliwa. Mam nadzieje że mi wybaczy i wskaże mi jakoś drogę, którą
powinnam teraz iść.. Mała kruchutka i niezdarna dziewczynka, wybrała trudną i
ciężką drogę miłości, a silna i twarda dziewczyna przestraszyła się i uciekła w
samotność, która była wywołana przez prosta i płaską drogę rozumu.
Przypomniałam sobie uśmiechniętą radosną twarz Aki, pokiwała mi głowa i
zniknęła. Wiedziałam teraz co mam zrobić.. Muszę odzyskać zaufanie chłopaków,
ale najpierw muszę ich przeprosić i wszystko wyjaśnić.. Podniosłam głowę z
kolan i ledwo słyszalnie wyszeptałam krótkie zdanie do Izumi..
-Czy Edward śpi?
-Raczej nie jest w stanie spać..
Teraz dręczyły mnie też wyrzuty sumienia. Wstałam i
podeszłam chwiejnym krokiem do drzwi, nie odzyskałam jeszcze całkowicie siły.
Izumi weszła zaraz za mną, jednym gestem ręki 'wyprosiła' Wszystkich oprócz
Ed'a, który leżał i strasznie cierpiał. Był cały mokry, rany które zostały
opatrzone nadal obficie krwawiły. Miał ściśnięte zęby i oczy.. Izumi czekała
tylko aż Al wyjdzie, młodszy Elric nie wychodził, nie miał nawet takiego
zamiaru.. Chyba miał złamaną rękę i był lekko poobijany.. Spuściłam wzrok na
podłogę odwróciłam się i już miałam wychodzić gdy usłyszałam cichy,
przepełniony bólem głos Edwarda..
-Idź..
-Nie Ed!
-Idź!
Nie odwróciłam się, ale wiedziałam że bracia mierzą się
teraz spojrzeniami, Po chwili poczułam jak Al trącił mnie barkiem, zmierzył
mnie zimnym pełnym nienawiści spojrzeniem. Izumi wyszła zaraz po odejściu Al'a,
zamknęła drzwi. W wagonie był tylko Ed i ja, bałam się odwrócić, nie chciałam
patrzeć jak osoba na której mi zależy cierpi właśnie przeze mnie.. Bałam się że
teraz nienawidzi mnie jeszcze bardziej, i że od tej pory zostałam sama, nie mam
już w nikim oparcia.. Nie mogłam żeby strach nade mną zapanował, przełknęłam
ślinę przygryzłam wargę i odwróciłam się. Ed nawet na mnie nie patrzył, wgapiał
się w sufit..
-Ja.. Wybacz, ale nie potrafię..
Odwróciłam się i szybkim krokiem podeszłam do drzwi..
-Zaczekaj..
Znowu łzy spływały mi po policzkach, nie mogłam nad nimi
zapanować. Nie chciałam żeby widział jak płacze.. a jakby tego było mało nie
mogłam tego ukryć.. Cicho łkałam..
-Nic się nie stało.. rozumiem.. byłaś zła i miałaś rację..
-NIE! ... Nie miałam..
Byłam teraz odwrócona w jego stronę. Moja odpowiedz zabrzmiała
bardziej jak histeryczny krzyk, niż
sprzeciw.. Patrzył na mnie spod zmęczonych powiek.. Był śpiący, ale
przez ból wywołany przeze mnie nie mógł spać.. Znowu zaczęłam beczeć, schowałam
twarz w dłoniach i osunęłam się na podłogę.. Nie mogłam się opanować, płakałam
i płakałam, nie mogłam przestać. Kilka minut później uspokoiłam się i
popatrzyłam na Ed'a. Cały czas na mnie patrzył. Znowu poczułam fale smutku, ale
szybko się opanowałam, wiedziałam że jak pozwolę uczuciom wziąć nade mną górę
nigdy nie uda mi się porozmawiać z Edwardem..
-Nie płacz już..
-Przepraszam, ale to przeze mnie..
-Przestań już płakać, to nie twoja wina, gdybym wtedy cię
posłuchał...
-Nie! To nic by nie zmieniło!
Zapadła cisza. Ed patrzył na mnie zmrużonymi oczami, był
wyczerpany..
-Proszę obiecaj mi jedno.. Nie będziesz próbowała
transmutacji człowieka..
Na dźwięk ostatnich słów sparaliżowało mnie.. Nawet o tym
nie pomyślałam.. Patrzył na mnie a ja nie wiedziałam co zrobić.. Jeżeli mu to
obiecam ostatnia szansa na przywrócenie Aki życia legnie w gruzach..
-Proszę...
-Dobrze. Obiecuję..
Uśmiechnął się lekko, ale ponownie zgiął się z bólu..
Zerwałam się na równe nogi i podbiegłam w jego stronę.. Opatrunki były
przesiąknięte krwią.. Ed był rozpalony, miałam nadzieje że szybko dojedziemy w
miejsce do którego zmierzaliśmy.. Urwałam kilka pasem materiału ze swojego
płaszcza i zawinęłam w nie rany Ed'a. Wiedziałam że to odbije się na moim
zdrowiu, ale musiałam coś zrobić żeby jego gorączka spadła.. Zetknęłam
koniuszki palców i ruchem prawie niewidocznym 'wyssałam' trochę wody ze swojego
ciała. Zmoczyłam ostatni kawałek materiału w wodzie i przyłożyłam go do czoła
Edward. Elric patrzył na mnie nieprzytomnymi oczami, uśmiechał się, nie
wiedziałam co mam zrobić więc uśmiechnęłam się lekko wzruszając ramionami.
Kilka razy musiałam moczyć materiał i przykładać go do głowy Ed'a, przestałam
kiedy gorączka ustąpiła.. Poczułam się zmęczona, Ed zasnął więc nie chciałam go
budzić, lekko uchyliłam drzwi. Izumi cicho do mnie podeszła, wymieniłyśmy kilak
zdań i wszyscy z powrotem wrócili na swoje miejsca. Teraz byłam w wagonie ze
swoją siostrą.. Położyłam się w miejsce gdzie przedtem siedziała Izumi. Dość
szybko zasnęłam.. Śniła mi się Aki, jak razem bawimy się na śniegu, jak łapiemy
motyla, pluskamy się w basenie i zbieramy liście.. Obok nas byli rodzice i
ciocia, bawili się razem z nami. Mama pokazywała nam jak robić różyczki z
liści, a tata jak lepić bałwana. Ciocia natomiast przynosiłą nam przekąski i
wycierała nam główki ręcznikiem.. Teraz wszystko zadawało się być takie jasne,
szkoda że Aki musiała zginąć żebym mogła dowiedzieć się o tym wszystkim.. Nie
wiem jak dam sobie bez niej rade, ale muszę spróbować..
Obudziłam się, to nie był pociąg.. To pomieszczenie było mi
dobrze znane, ten zapach i lekki powiew wiatru. Zerwałam się z miękkiego łóżka
i podeszłam do okna. Tak, to Resembool. Nie cieszyłam się z tego że zobaczę
blondynę.. W innych okolicznościach mogłabym nawet się z nią podroczyć i po
wkurzać, ale teraz nie wydaje mi się to zabawne. Wzięłam prysznic i zeszłam na
dół, w salonie siedział Ed, Al i Winry. Spojrzałam za okno przy drzwiach, na
werandzie siedziała Izumi i ten olbrzym. Tak jak myślałam gorące powitanie
zimnych oczu Winry i niezadowolony lecz trochę cieplejszy wzrok Al'a, bardzo poprawił
mi humor! Ed patrzył na mnie, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, co
powiedzieć.. Czułam się tu obco, mimo iż spędziłam tu tyle czasu. Spuściłam
wzrok na podłogę i wyszłam z domu..
-Witaj Fibi, miło mi cię znów widzieć.
Pinako spojrzała na mnie zwyczajnym spojrzeniem, rany jakie
to było miłe..
-Dzień dobry..
-Fibi, chciałabym porozmawiać.
-Taa jasnee..
Czego Izumi może ode mnie chcieć? Myślałam że po tym jak
powiedział mi o rodzicach, nigdy więcej się do mnie nie odezwie.. Poszłyśmy w
stronę znajomej mi rzeczki, kobieta oparła się o drzewo, ja stałam kilka metrów
przed nią..
-Nie wiem jak to zrobiłaś ale dziękuję ci..
-Za co?
-Wczoraj myślałam że Ed..
umrze.. Nie miałam bladego pojęcia co mam zrobić, ale ty..
-Nie zrobiłam mu nic specjalnego.
-Tak masz racje, ale wiesz powiedz mi skąd się wzięła tam ta
woda?
Curtis zmierzyła mnie wzrokiem, nie mogłam skłamać, nawet
jakbym chciała nie wiedziałabym co powiedzieć..
-Mam pewną zdolność..
-Wiem o tym. Twoja matka też ją miała, ale bała się jej używać..
ale nie o tym chciałam z tobą rozmawiać.
-Więc o czym?
-Dziś wieczorem wyjeżdżam, chciałabym żebyś nie raniła już
więcej Elric'ów..
-Nie mam zamiaru robić im krzywdy..
-Nie o to mi chodziło. Wiesz po twoim 'odejściu', Ed nie
zachowywał się normalnie. Twierdził że nic mu nie jest, ale ja wiem że
odchodził od zmysłów.. Bardzo go zraniłaś.
-Wiem o tym.
-Dobrze że wiesz. Więc teraz mnie dokładnie wysłuchaj..
Jeżeli jeszcze raz skrzywdzisz któregokolwiek z nich, zabije cię.. Jasne?
Nie bałam się jej, pokiwałam głową od niechcenia i
kierowałam się do domu. Gdy tylko tam dotarłyśmy, słońce już zachodziło, a na
werandzie czekał na nas Ed.
-Fibi.. mogę z tobą pogadać?
-Raany, czy ja mam na czole wypisane "Pogadaj ze
mną!"?
Poszłam w jego stronę, Izumi weszła do środka, gdy tylko
otworzyła drzwi do mojego nosa dotarł zapach gulaszu, mniam.. Staliśmy teraz
przy drzewie na które wspinałam się pierwszego dnia po przyjeździe tutaj dwa
lata temu.
-Więc co to za sprawa?
-Nie wiem czy powinienem się wtrącać, ale..
-Ale..?
-Czy zgodzisz się żeby Aki została pochowana tu, w
Resembool?
Zawahałam się.. Nie myślałam o tym, nie wiedziałam co
odpowiedzieć. Ed czekał cierpliwie na moją odpowiedz.
-Jasne, przecież tu był jej dom.
Spuściłam wzrok i spojrzałam na drzewo które stało obok. Ed
chciał mnie złapać za rękę ale cofnęłam się zanim dotknął mojej dłoni.
Popatrzył na mnie chwilę i odszedł..
-Na kolacje jest gulasz, jak chcesz to zjedz póki jest
gorący.
-Nie dzięki nie jestem głodna..
Weszłam po cichu na górę i położyłam się na łóżko, chciałam
stad uciec jak najszybciej. Atmosfera tego miejsca strasznie mnie przytłaczała,
nie czułam się swobodnie. Musiałam jednak poczekać, nie mogłam przecież
'zostawić' Aki kolejny raz. Położyłam się pod kołdrę i starałam się o niczym
nie myśleć, znowu przyśniła mi się siostra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz