środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 16. Droga donikąd


Pociąg odjechał a ja poszłam do domu Mustanga, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się czegoś o rodzicach. Szłam i rozmyślałam gdzie mogę się zatrzymać, żadem hotel, motel czy coś w tym stylu nie wchodzi w grę... Muszę sobie wypłacić jak najwięcej kasy z budżetu wojskowego, w końcu nie jestem wojskowym a bez Ed'a raczej nie będę mogła korzystać ze wszystkiego na koszt wojska.. Stanęłam przed domem Mustanga, po podwórku chodziła jak taj jej było ? Riza? Nieważne.. Wyglądałam jakby czegoś szukała, podniosła wzrok i chyba mnie zauważyła bo szybkim krokiem podeszła do bramy...
-Witaj Fibi, na pewno przyszłaś do Roy'a.
Nie wiem kto to Roy, ale przypuszczam że to Mustang.. Pokiwałam głową, a Riza wpuściła mnie na teren posiadłości.. Przeszłam ten głupi korytarz, nadal nie wiem jaki idiota buduję drzwi do innego korytarza.. Bez pukania weszłam do 'gabinetu', Mustang siedział za biurkiem przeglądając jakieś papiery..
-W czym mogę pomóc?
-Chciałabym zobaczyć papiery moich rodziców..
-Haa nie mogę ci ich pokazać...
-A to niby czemu?
-Wszystkie akta są ściśle strzeżone i niedostępne dla zwykłych ludzi..
-Sugerujesz że jestem zwykłym człowiekiem?
-Owszem..
-Dasz mi sam albo je sobie wezmę sama, ale wtedy będziesz potrzebował czegoś więcej niż armii żeby mnie powstrzymać..
Uśmiechnęłam się nieszczerze, on zmierzył mnie całą po czym roześmiał się i spojrzał mi w oczy..
-Macie identyczne temperamenty..
-Kto?
-Ty i Edward, a swoją drogą gdzie on jest?
-Został w Resemboll musiał naprawić rękę..
-Rozumiem..
Wstał od biurka i poszedł do jakiejś wielkiej szafy, wyjął z niej dwie cieniutkie teczki.. Podszedł do biurka i wyjął z każdej jakiś papierek..
-Proszę to wszystko co mam..
Przejrzałam akta, nic tam nie pisało.. imiona moich rodziców, stanowisko i data śmierci..
-Tyle to i ja wiem..
-Przykro mi że nie mogę ci pomóc..
-Nie ważne ..
Rzuciłam akta na jego biurko i wyszłam, zeszłam po schodach i wyszłam z budynku.. Wróciłam tu na marne.. Świetnie jak mam dowiedzieć się czegoś o sobie jak nie wiem nic o moich rodzicach.. Już miałam wychodzić gdy usłyszałam głos Rizy..
-Masz gdzie się zatrzymać?
-Hęę? Nie.. nie za bardzo.
-Jak chcesz mogę dać ci klucze do mojego starego mieszkania, życie w hotelu nie jest chyba zbyt przyjemne..
-No nie jest..
-Masz, dojdziesz do niego główną ulicą, po prawej stronie zobaczysz szewca ja mieszałam nad nim..
-Dzięki.
Wzięłam klucz i odwzajemniłam uśmiech nie wiem czy był on do końca szczery, ale chyba mi się udało.. Poszłam główną aleją po jakiś trzydziestu minutach zauważyłam szewca, weszłam na górę i rzeczywiście klucz pasował.. Mieszkanie nie było duże, ale wystarczające dla jednej osoby, góra dla dwóch osób. W saloniku stała kanapa mały stolik i fotel, w przedpokoju była mała komoda na której stała lampka. Kuchnia też niebyła za wielka.. Lodówka, stolik i krzesło, dwie szafeczki, zlew, na lodówce nawet stało radio.. Położyłam się na kanapie i patrzyłam w sufit, zastanawiałam się ile czasu minie zanim przestane o nim myśleć.. Myślałam że jest dla mnie niczym, ale nawet mimo jego kłamstw i okłamywania mnie, obrażania się na mnie co chwila, znaczył dla mnie więcej niż cokolwiek czy ktokolwiek.. Uwielbiałam jego uśmiech i oczy, choć czasem mnie paliły dawały mi jakieś takie miłe ciepło.. Przeklinałam siebie za to że się z nim nie pożegnałam.. Teraz pewnie mnie nienawidzi i pragnie o mnie zapomnieć, chociaż coś mi mówi że czuję się tak samo jak ja i jest na mnie zły że zostawiłam go i nawet się nie pożegnałam.. Myślałam że jak wyjaśnię to Aki nie będę tchórzem tymczasem okazałam się czymś gorszym od tchórza, nie wiem jak mam siebie nazwać? MEGA TCHÓRZ? Zachowałam się jak dziecko, ale nie wrócę nie mogę. Nareszcie moje życie nie stoi w miejscu, jak dowiem się czegoś więcej to wrócę i mogę mieć tylko nadzieję że mi wybaczy.. stałam i poszłam do łazienki, nie była duża, raczej wyglądała przeciętnie.. Weszłam pod prysznic, musiałam się trochę odświeżyć. Po kąpieli nie chciało mi się spinać włosów więc zostawiłam je rozpuszczone, nawet nie zauważyłam że są takie długie.. Zaczęło mi burczeć w brzuchu, wiec skoczyłam do kawiarni coś zjeść. Usiadłam na samym końcu w rogu i czekałam na jedzenie, kątem oka zauważyłam Sheske, a kilka stołów przede mną siedział Jessy.. Na szczęście mnie nie zauważył, nie wiem co bym zrobiła jakby znowu zaczął do mnie mówić.. Zjadłam i szybko wyszłam z kawiarni, nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek.. Kilka godzin chodziłam po ulicach Centrali.. Miasto pokryte śniegiem nie było aż tak bardzo urokliwe, owszem teraz przynajmniej wyglądało jakoś przytulniej, a tak zawsze jest szare i ponure.. Zaczęło się ściemniać więc poszłam w stronę mieszkania Rizy. Miasto to przypominało mi na każdym kroku Ed, Aki i Al'a..  Serce płakało i kazało mi wracać do nich i wszystkich przeprosić, ale rozum kazał iść przed siebie, kazał oddzielić przeszłość grubą kreską.. W tej sytuacji pokierowałam się jednak rozumem, choć na pewno będę tego bardzo żałować.. Weszłam na górę i poszłam do sypialni. Stało tak ogromne łóżko, nie mogłam się oprzeć, skoczyłam na nie i odbiłam się. Było takie wygodne że nie chciało mi się z niego wstać.. Myślałam jeszcze chwile o Aki potem o Al'u aż w końcu o Edzie, potem myślałam o rodzicach i o tym gdzie się podzieje za kilka dni, przecież na pewno tu nie zostanę.. Po kilku godzinach rozmyślania zasnęłam..
Stoję na rozdrożach drug, na środku rozdroża stoi znak. Na jednej z tabliczek piszę "Serce" a na drugiej "Rozum", pierwsza ścieżka jest kręta gdzieniegdzie są dołki i kamienie, w niektórych miejscach są płatki róż a w innych kolce.. Po drugiej stornie rozdroża po stronie tabliczki z napisem "Rozum" ścieżka jest prosta i równo ułożona.. Ja stoję na środku i wlepiam wzrok w tabliczki i nie wiem w którą stronę mam iść.. Nagle słyszę czyjś śmiech i złoty plask, spojrzałam w lewo. Na końcu krętej ścieżki stali Aki, Al i Ed, uśmiechnęłam się i poszłam w ich stronę. Po chwili poczułam straszny ból, spojrzałam na swoje nogi, krwawiły. Nie zważając na to poszłam dalej, niestety ale chwile później poczułam ucisk i zauważyłam że jeden z różanych kolcy przebił mi serce. Zauważyłam że pod stopami mam kałuże krwi, zaczęłam uciekać i wbiegłam na prostą ścieżkę. Biegłam przed siebie ze łzami w oczach, prawie nic nie widziałam.. Przestałam uciekać dopiero wtedy jak nie było słychać już śmiechu i nie widziałam złotego blasku. Odwróciłam się za siebie i zauważyłam że nikogo nie ma, że jestem sama. Osunęłam sie na ziemie i siedziałam skulona, po chwili jednak usłyszałam cichy szept. Odwróciłam się za siebie i zauważyłam że stoi tam jakaś dziewczyna, podeszłam do niej ona także szła w moją stronę.. Nie wiem kim ona jest, pomachałam jej ona zrobiła to samo.. Spostrzegłam że patrze w lustro, nie poznałam samej siebie.. Byłam jakaś inna, jakaś obca.. Dotknęłam lustra a ono rozpadło się na kawałki raniąc mnie jeszcze bardziej niż zranił mnie ten kolec.. Padłam na ziemie z krzykiem..
Zerwałam się na równe nogi.. Ucieszyłam się że to był tylko sen.. Poszłam do kuchni i włączyłam wodę.. Riza w jednej z szafek miała herbatę zaparzyłam ją sobie po czym usiadłam na stoliku kuląc nogi. Włączyłam radio, gadali o czymś ale nie przysłuchiwałam się zbytnio.. Myślałam o moim śnie i co on może oznaczać, poprzednim razem sen okazał się być jakąś fikcją, zwykłą bzdura.. Nie wiedziałam co mam robić, dokończyłam herbatę, umyłam kubek i odstawiłam go na miejsce.. Poszłam pod prysznic, siedziałam tam z dobre dwie godziny..  Wyszłam z ręcznikiem na głowie, miałam na sobie ubranie ale włożyłam też na siebie szlafrok.. Nagle uświadomiłam sobie dlaczego Riza dała mi klucz.. Mustang skapnął się że nie zostawiłabym Ed'a w takim stanie samego, więc zaczął coś podejrzewać. Jeżeli okaże się że Ed przyjdzie do niego chociażby złożyć raport, to zapyta się dlaczego z nim nie przyszłam. Jeżeli Ed powie mu całą prawdę on powie mu gdzie mnie szukać.. Sam bezpośrednio nie mógłby dać mi klucza bo to zrobiłoby się podejrzane, więc zlecił to Rizie. Wiedział że przyjechałam przed ostatnim pociągiem, więc jeżeli tamta trójka chciałaby mnie dogonić musiała by poczekać kilka godzin zanim tu dojadą.. Cwaniak! Wysuszyłam włosy i ubrałam się cieplej.. Już chciałam wychodzić, ale pomyślałam że muszę zrobić coś ważnego.. Zaczęłam szukać papieru i jakiegoś pióra czy długopisu w mieszkaniu.. Po kilkunastu minutach znalazłam go i postanowiłam napisać list, jestem to winna Ed'owi. Nie mogę na niego poczekać jeżeli teraz jest już blisko perony, penie chciałby mnie zatrzymać.. Napisałam coś szybko, zostawiłam list na małym stoliku w salonie i przyłożyłam go kluczami do domu Rizy.. Wyszłam stamtąd jak najszybciej i pobiegłam w stronę jakiś pustkowi... Musiałam się spieszyć, pewnie Ed i reszta są już blisko domu Mustanga.. Pobiegłam na około miasta na peron i pojechałam pierwszym lepszym pociągiem do nikąd.. Nie obchodziło mnie gdzie pojadę ważne żeby to miejsce znajdowało się jak najdalej stąd...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz